Tylko w samotności myśli przyjmują właściwe wymiary. Tak jak szepty w ciszy nocy. W tłumie rozpuszczała się. To proste odkrycie przyszło pewnego dnia i było dla niej jak prysznic po wielodniowym marszu. Zawsze otaczał ją tłum ludzi, myśli, refleksji. Obcych, oddzielnych, a jednak wlewających się do jej głowy jak lawa. Własne rozpływały się w wrzącej, rwącej ...