Czarny piątek – biały piątek

Czarny piątek
 
Czarny piątek (ang. Black Friday) – piątek po Dniu Dziękczynienia, początek sezonu zakupów przed Bożym Narodzeniem w Stanach Zjednoczonych. To świecka tradycja, która zagościła w świadomości konsumentów na przełomie XX i XXI wieku. Na ten lep łapią się rzesze ludzkich umysłów, opierających swe działanie na logice zysku jako wartości.
 
W czarny piątek sklepy są dłużej otwarte, nierzadko oferują nocne godziny zakupowego szaleństwa. Nazwa niesie w sobie obietnicę, że oto krach cen nastąpił i na wszystko nas stać. Człowiek wie, że święta za pasem i tak trzeba zrobić zakupy, więc czemu nie wcześniej, więcej, szybciej i już za chwilę mieć z głowy całą gromadkę prezentów dla męża, żony, dzieci, matki i ojca i całej kolejki ludzi, wobec których czujemy się zobowiązani. I coś nam się też należy po całym tym wysiłku, i pach kupujemy sobie niespodziankę, której cena w normalnych okolicznościach nie przeszłaby próby rozumu i portfela. I sprężyna sztucznie wzbudzonych potrzeb się nakręca. Adrenalina pulsuje w skroniach, skóra drży w oczekiwaniu cudnych kreacji, które za chwilę okryją spragnione ciało, mózg fiksuje, szacując przewidywany zysk z zakupu niezbędnych nagle sprzętów domowych. Reklamy wizualizują nam okazje i zniżki sięgające zenitu.
Dlaczego co roku dajemy się złapać na ten sam lep?
 
 
Człowiek nie zebra
 
 
Bo black friday to święto nałogowców – zakupocholików. Zaciskający pasa na co dzień, tu mogą sobie rozkosznie pofolgować w świetle reflektorów. Szał cudny, tyle osobisty, co zbiorowy. Oferuje nie tylko indywidualną korzyść i przyjemność, lecz także grupowe poczucie wspólnoty. Zakupowi kochankowie nie są już samotni w swojej miłosnej relacji do rzeczy, lecz przeglądają się w oczach innych kupujących jak w zwierciadle. Celebrują nie tylko nabywanie i uszczuplanie swego portfela, ale posługując się społecznym dowodem słuszności, gniotą męczący rozsądek i nędzne wyrzuty sumienia jak kartkę pożółkłego papieru i wyrzucają do pierwszego kosza w galerii handlowej.
 
Nie dziwi nic, ponieważ na kampanie promocyjne firmy wydają krocie, a w samych Stanach Zjednoczonych przychód z okresu przedświątecznego szacowany jest jako najbardziej dochodowy w ciągu całego roku. Mówi się, że tego dnia od wielu lat zakupów dokonuje ponad 100 milionów Amerykanów.
Od około 2015 r. także w Polsce czarny piątek to dzień, w którym rozpoczyna się sezon przedświątecznych promocji. W Norwegii Svart Fredag, choć częściej używa się oryginalnej, anglojęzycznej nazwy, to szaleństwo sklepowo – internetowe. W kraju, w którym wszędzie, nawet w warzywniaku – busie zapłacisz kartą lub zavippsujesz, decyzje zakupowe podejmuje się w ciągu kilkudziesięciu sekund. Wszystko po to, by skuteczniej i przyjemniej dobrać się do twojego konta.
 
Nie jest łatwo w tak spreparowanym świecie zobaczyć białe i czarne pasy na grzbiecie zebry i odróżnić to, co nam służy, od tego, co niekoniecznie. A jedna zebra drugą ponoć bez trudu odróżni.
 
Biały piątek
 
 
 
Podejmuję ten temat, ponieważ znam ten mechanizm osobiście. Zżyłam się z nim i przez lata idąc do kasy z wózkiem załadowanym gadżeciarnią i przekonaniem o tym, jak to mnie bliscy kochać będą, a faktycznie z roku na rok traciłam poczucie tego, co jest w świętowaniu istotne.
 
Tylko prawda jest ciekawa – jak powiedział Józef Mackiewicz, a w odniesieniu do celebrowania ważnych momentów oznacza to, że całe życie zajmuje nam odkrywanie treści, która kryje się pod przyciężką, czarną kurtyną marketingu.
 
W tym odkrywaniu pomaga prosta, stara jak świat asceza. Od kilku lat mam praktykę białego piątku – dnia bez zakupów, nad białą kartką papieru…
Z cudownym wewnętrznym poczuciem ile dziś sobie, w każdym sensie, oszczędziłam…
 
Tego Tobie życzę 🦓❤️
3 Odpowiedzi
  • Adaś
    28 listopada, 2019

    Asceza to odsobnienie, sposób na skomunikowanie się ze sobą. Zamiastgnac w tłumie. Chętnie praktykuje asceze w spacerach, kontemplacji, rozmyślaniach. Tylko zauwaxam, że przestaje pasować do modelu Związku, bo unikam zmiany na takiego jaki pasuje i to jest BLACk_Friday. FcQ

  • Anna Stranc
    29 listopada, 2019

    Zginęłabym tak jak wielu innych tego dnia. Utonęłabym w niepotrzebnych zakupach, gdyby nie mój buntowniczy charakter,
    gdyby nie ta część mnie, która zawsze chce mówić nie, ja chcę inaczej. Właśnie dlatego z taką łatwością przychodzi mi biały, nie
    czarny piątek. Reklamy, promocje na mnie nie działają. Tam, gdzie tłum, mnie nie ma.
    Bardzo dobry artykuł.

  • Karolina Łucja Kozioł
    29 listopada, 2019

    Zakupy zawsze traktowałam jako konieczność, nie przyjemnośća tłum ludzi działa na mnie odstręczająco, wiec im czarniejszy piątek tym ja dalej od sklepów 😉

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.