Anna Partyka–Judge | Wywiady Głębi

Olga Barnik: Witaj, Aniu na blogu Kobietą być i w Głębi. Bardzo miło jest Cię gościć.

 

Anna Partyka–Judge: Dzień dobry Olu, dzień dobry wszystkim fankom i fanom bloga Kobietą być oraz Głębi. Dziękuję za zaproszenie w te ciepłe progi.

 

OB: Zanim zadam wszystkie pytania, mam jedno: jaką kawę pijesz?

 

APJ: /śmiech/ piję bezkofeinową. O ile piję. Wolę jednak herbatę))) Kawę piję jedną dziennie lub wcale. Czasem z mlekiem, częściej czarną. Wszystko zależy od nastroju i możliwości)))

 

OB: Ja czarną… zatem zapraszam Cię na wirtualną kawę… /śmiech/. Powiedz nam, proszę, kim jest Anna Partyka-Judge?

 

APJ: Ciężko opowiedzieć o sobie w kilku zdaniach. Wszak przeżyłam już …trochę latek )) Ale w skrócie opowiem tak:
Pochodzę ze Świnoujścia. Urodziłam się w domu, na tapczanie, który później służył mi za miejsce nocnego wypoczynku. Odbierała mnie sąsiadka. Dlaczego o tym wspominam? Ten fakt kojarzę z energią. Towarzyszy mi ona, jak widać od początku. Karetka nie zdążyła przyjechać…Ale już się rozgaduję, a miało być krótko!

Świnoujście, Szczecin, a później Chatham w hrabstwie Kent, Wisbech w Cembridgeshire, Corby w Northamptonshire…wreszcie Fortuna w…Hiszpanii! To miejsca, gdzie mieszkałam, pracowałam, smakowałam życia w każdej możliwej jego odsłonie.
Ponieważ mam wiele pasji, na razie nie wymienię ich tu wszystkich)))

 

OB: Czytelnicy znają Cię jako poetkę i pisarkę prozy. Osobiście mam w swoich zbiorach tomik poezji z między innymi Twoimi wierszami oraz trzy Twoje powieści. Jakie były początki Twojej przygody z pisaniem?

 

APJ: Wydałam wiele wierszy, ale tylko jeden tomik jest indywidualny. Reszta to wspólne publikacje z członkami klubu literackiego „Na wyspie” w Świnoujściu, do którego należę od…czternastego roku życia! Teraz już jako członek honorowy, wszak nie mieszkam w Polsce.

Dzięki działaniom w klubie poznawałam literaturę z innej strony niż przez pryzmat szkolnych doświadczeń.
Moje teksty drukowano w prasie, pisano do nich muzykę, używano ich w okolicznościowych przedstawieniach teatralnych, czytano w radiu… Zainteresowanie literaturą otwierało oczy i wyobraźnię na inne światy, których w młodej dziewczynie, później kobiecie, tętniło wiele.

Ta przygoda wciąż trwa. Od lat. Przekształcała się, dojrzewała, ewoluowała… wypełniała moje dni dając ukojenie, odskocznię od codzienności, porządkując mnie samą.

 

 

OB: Jaki impuls sprawił, że urodzona poetka stała się pisarką prozy? Jakie możliwości wyrazu daje pisarzowi każdy z tych rodzajów literackich? Jaką nowość w Twoje rozumienie i praktykę twórczą wniosła proza?

 

APJ: Olu, nie porzuciłam poezji…ona wciąż we mnie tkwi i dojrzewa do różnych tekstów). Autor, za słowem poetyckim trochę się chowa, gra na wyobraźni odbiorcy. Nie mówi wszystkiego wprost. Dotyka wielu uczuć i tworzy różne obrazy, to od odbiorcy zależy, która struna zostanie w nim poruszona, która zadrga, zadźwięczy. W prozie jest już inaczej. Autor nie schowa się za słowem)) Opisywane obrazy są konkretne, niekoniecznie rzeczywiste, niemniej namacalnie wykreowane. Autor odsłania swą przyłbicę. Opowiada się po konkretnej stronie zdarzeń.

Myślę, że najzwyczajniej w świecie dojrzałam do pisania prozy!
Każdy z tych gatunków wnosi w twórczość, w życie coś innego. Wciąż się zachłystuję grą słów w wierszu, ale dostrzegam również nieograniczone możliwości mocy sprawczej beletrystyki.
Wszak w pierwszym zdaniu Ewangelii wg św. Jana czytamy: Na początku było słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo… /J 1,1/.
Czyż nie zostaliśmy najpiękniej obdarzeni przez Boga tą mocą? Jego mocą? I oby nasze słowa niosły tylko dobro.
Każda powieść, każdy wiersz niechaj niosą nam, twórcom ukojenie, a dalej przesłanie do wszystkich. O miłości i mocy słowa.

 

OB: Wspaniała myśl, Aniu! że zostaliśmy Słowem obdarowani. A także, że nasze słowa są tylko i aż osobistym wyrażeniem siebie wewnątrz tego, co zostało „wypowiedziane” w historii stworzenia. Jesteś z wykształcenia muzykiem. W jaki sposób, Twoim zdaniem, wspierają się te dwie dziedziny twórcze? Czy u Ciebie muzyka idzie pod rękę ze słowem?

 

APJ: Muzyka nie tylko idzie ze słowem pod rękę! Te dwie sztuki tak wspaniale się przeplatają!
Tematem mojej pracy magisterskiej była analiza tekstów poetyckich w kontekście napisanej do nich muzyki! Nic nie dzieje się przez przypadek!
 Sztuka w każdej odsłonie otacza mnie od lat dziecięcych.

Muzyka inspiruje literaturę i odwrotnie. Wspominałam już, że doskonale mi się pisze przy muzyce właśnie)) Pewnie to sprawa fizyki. Jak fale dźwiękowe uruchamiają pracę mózgu, ale wole myśleć, że wynika to z wrażliwości. A może są to dwie możliwości oraz kilka innych)))

 

OB: Dla kogo piszesz? Masz z pewnością wielu stałych czytelników. Czy masz już swoją wypracowaną, czy raczej wypisaną niszę czytelniczą?

 

APJ: Chciałabym wierzyć w to, że mam już taki mały krąg „czytaczy”))) Niezwykle miło zaskoczyła mnie ostatnio Pani w Dziwnowie! Przyszła na spotkanie autorskie mimo bólu kręgosłupa. Pamiętała moje ostatnie spotkanie w bibliotece i postanowiła nie przepuścić okazji ponownego spotkania. Czyż nie jest to piękne? Musiałyśmy się uściskać!

Piszę przeważnie dla kobiet. Choć uważam, że i mężczyźni znajdą „coś” dla siebie w moich tekstach. Jestem kobietą o pewnej wrażliwości i tak też piszę. Moje teksty czują się zatem przytulnie w rękach osób o podobnej emocjonalności.

 

OB: Piszesz o zwyczajnych ludziach – emigrantach, którzy stają przed zmianą, składają swoje życie na nowo z puzzli codzienności lub odnajdują miejsce do życia poza krajem swojego pochodzenia. Jednocześnie o tych, którzy walczą o przechowanie i przekazanie kolejnym pokoleniom polskości w wymiarze kultury, jak Maria, bohaterka Puzzli i Monopoly. Rozumiem, że ten temat jest Ci bliski?

 

APJ: Tak. Temat jest mi zdecydowanie bliski. Ja także wyemigrowałam z Polski, składałam swoje życie z maleńkich elementów puzzli od nowa, stawiałam wszystko na jedną kartę, podejmując decyzje o zmianach, obstawiałam, niczym w grze, powodzenie swoich decyzji. Pracowałam ciężko nad nowymi ścieżkami i doświadczeniami, aby nie zgubić siebie.

Emigranci przeżywają wiele rozterek, przeszkód, przeciwności. Chciałam pokazać ich świat pełen komplikacji i dylematów.

 

OB: Kawał życia przeżyłaś za granicą, najpierw w Wielkiej Brytanii, a obecnie w Hiszpanii. Czy tworzenie literatury w języku polskim jest lekarstwem na zniknięcie, zlanie się z otoczeniem, w którym żyjesz? Czy tworzysz również w innym języku?

 

APJ: Tu, gdzie żyję muszę używać języka hiszpańskiego i angielskiego. Tęsknię za ojczystym językiem i może stad poszukiwania w jego skarbnicy?
Nie chcę znikać, wtapiać się w tło. To nie tak. Aby komunikować się tu, w Hiszpanii musiałam się nauczyć języka i nie żałuję. Jednak samo tworzenie to proces tak głęboko wewnętrzny, że nie wyobrażam sobie, abym mogła pisać inaczej niż po polsku. Owszem, próbowałam pisać wiersze po angielsku, ale nie jestem z nich w pełni zadowolona. Chciałabym, aby moje książki zostały przetłumaczone na angielski, choćby z racji tego, że mam wielu angielskojęzycznych przyjaciół. Ba! Mój mąż nie zna polskiego! I wciąż się dziwi, co ja tam stukam w tę klawiaturę laptopa?) Jednak tekst napisany przez Polkę powinien być tłumaczony native speakera.

 

Pisanie jest dla mnie pasją, miłością, którą pielęgnuję,

hołubię, dopieszczam i wciąż rozwijam.

Pisanie jest ważną częścią codziennego życia.

Jest wyrażaniem siebie, tego co czuję, obserwuję, przepuszczam

przez osobisty tygiel emocjonalny.

 

OB: To co dla mnie, jako czytelnika, jest widoczne w Twojej prozie to fakt, że szukasz dróg szczęścia swoich bohaterów. Stawiasz ich w trudnych sytuacjach życiowych jak emigracja, choroba, porzucenie, zdrada, z których zwykle wychodzą nie tylko cało, ale wzmocnieni, odbudowani. Czy to wynika z Twojej filozofii życia, wiary w człowieka i pozytywne zakończenia?

 

APJ: Nie chodzi mi o happy end tak, jak w amerykańskich filmach. I żyli długo i szczęśliwie.. nie. Każdą opowiadaną historią staram się pokazać, że bez względu na ciężar komplikacji, utrapienia czy przeszkody życiowej zawsze jest wyjście. Nie wolno się tylko poddawać. Zwątpienie potrafi drążyć i siać zniechęcenie w końcu przywodzi załamanie i beznadziejną frustrację. Powala nas na kolana i nie pozwala się podnieść. A przecież mamy w sobie naturalną siłę by jak Feniks powstawać z popiołów. Czasem potrzeba nam przychylnego wejrzenia drugiego człowieka, czasem wciągniętej do nas pomocnej dłoni… chcę wierzyć, że daję czytelnikom tę pomocną dłoń. Daję nadzieję i wiarę w miłość do siebie i do drugiego człowieka. Tak zostaliśmy stworzeni. I jeśli te prawdy będziemy pielęgnować w sobie, nie mamy się czego obawiać.

 

OB: Pisanie jest rzemiosłem czy artyzmem? Dziś wiele osób pisze spontanicznie, amatorsko, traktując pisanie jako odskocznię lub hobby. Globalizacja, dostępność wiedzy i informacji sprawia, że ludzie mają przekonanie, iż nie jest konieczne studiowanie historii literatury i szlifowanie warsztatu latami po to, by zostać pisarzem. Niemal każdy kto chce, może wydać własną książkę. Czym dla Ciebie jest pisanie?

 

APJ: Zgadzam się z Tobą, iż ogólnodostępna wiedza rozmyła nieco wartość gatunkową literatury, a przede wszystkim podejścia do literatury. Do sztuki w ogóle.
Oczywiście, że każdy może pisać. Wszak uczymy się stawiać literki od dziecka, ale czy kto żyw powinien tworzyć literaturę? Oczywiście, że nie. Tak jak nie każdy potrafi postawić mur, choć znajdzie przeczyta instrukcję jak to zrobić. Jesteśmy różni i to jest wspaniałe. Jedni czują w sobie powołanie do prac w ogródku, a inni ćwiczą się w bankowości, rachunkach czy fizyce lub aktorstwie. Ale każdą profesję, zawód, zajęcie trzeba wyćwiczyć, wykształcić, poprzeć praktyką, nauką, doświadczeniem, również wiedzą … Szlifowanie warsztatu pisarskiego jest konieczne. Owszem, każdy może dzisiaj wydać własną książkę, ale czy trafi ona do wielu księgarni?
Pisanie jest dla mnie pasją, miłością, którą pielęgnuję, hołubię, dopieszczam
i wciąż rozwijam. Pisanie jest ważną częścią codziennego życia. Jest wyrażaniem siebie, tego co czuję, obserwuję, przepuszczam przez osobisty tygiel emocjonalny. Jest kontynuacją kreatywnej nauki o świecie rzeczywistym i tym stworzonym przez wyobraźnię. Nie potrafię bez tego funkcjonować!

 

OB: Zawsze mnie ciekawi miejsce, które nazywam biurkiem pisarza, czyli przestrzeń, w której powstają książki. Jak wygląda Twoja? Czy jest jedno szczególne miejsce, w którym przelewasz wenę twórczą na papier lub klawiaturę?

 

APJ: Nie mam swojego biurka, jednego miejsca, w którym tworzę. Mam za to wygodny fotel, laptop oraz wiele notatników, które pomagają mi w procesie twórczym. Fotel przestawiam, przenoszę, poprawiam w zależności od nastroju czy pory dnia. Raz pisze z laptopem na kolanach, inny razem używam notatnika. A czasem zapisuję ulotną myśl na serwetce w kawiarni choć w torebce jest zawsze ołówek, długopis, mały notatnik… Lubię nasiąkać naturą, jej zapachami i dźwiękami. Podczas spacerów otwieram się na siłę wszechświata, słucham tego, co ma mi do powiedzenia. Wówczas wyjmuję z kieszeni notatnik i piszę. Czasem są to tylko pojedyncze słowa, ale z czasem nabierają mocy towarzystwa innych słów.

W domu zaś lubię medytować, wsłuchiwać się w muzykę, brzmienie instrumentów.
Przestrzeń na pisanie odnajduję niemal wszędzie.

Na serwetce! Bardzo się ucieszyłam, bo to i mi się zdarzyło…:)

 

 

OB: Pokaż mi swoje plemię, a powiem Ci kim jesteś – przeczytałam i bardzo weszło mi to w serce. Czy masz swoje pisarskie plemię, grupę ludzi wspierających Twoją drogę pisarki?

 

APJ: Jeśli pytasz o jakikolwiek fun club – to nie mam takowego)))
Lubię jednak otaczać się ludźmi o podobnej wrażliwości, o czym już chyba wspominałam. Na początku byli to członkowie klubu literackiego „Na wyspie” w Świnoujściu. Obecnie, jak już sama zauważyłaś, dostępne są grupy literackie w sieci. Przyłączyłam się do grupy literackiej „Verte”, która powstała, aby się wzajemnie wspierać i pomagać w promowaniu twórczości.
Kocham licznie pojawiające się wyzwania literackie, organizowane przez liderki grup pisarskich. Odnajduję w nich wiele wspaniałych kobiet, otwartych na świat i nowe doświadczenia. To z nimi próbuję rozmawiać, dyskutować i wymieniać się spostrzeżeniami.

 

OB: Tak, w tym też mamy podobnie i w takim miejscu się poznałyśmy. Zdaje się u Magdy Białeckiej w Pracowni Słowa, a później w Pisarskich Olśnieniach Edyty Niewińskiej i Małgosi Żebrowskiej, grupie Justyny Karolak Redaktorzy, Edytorzy, Pisarze i inni oraz ostatnio u Krzysi Bezubik w Piszemy, bo chcemy.

 

APJ: Tak, dokładnie…

 

OB: Co robi na co dzień kobieta, pisarka, muzyk, żona, matka, babcia i zapewne przyjaciółka? Jak udaje Ci się połączyć w jedną spójną całość tę mieszankę ról? To istne puzzle:) Czy masz jedną, w której czujesz się szczególnie wygodnie, która zajmuje w Twoim sercu specjalne miejsce?

 

APJ: Pięknie to zauważyłaś: co robi kobieta? A cała reszta to tylko wypełnienie naszych ról))) Tak, kobieta jest pełnią, jest głębią. Potrafimy tyle nitek wiązać z sobą, tkając własne arrasy, którymi się otulamy. Czasem jedna z ról wyprzedza inną, ale generalnie wszystkie zadania się pięknie z sobą plączą i układają we wzory, uzupełniają. Wynikają jedna z drugiej.
Seneka powiedział, że czasu nam nie brakuje, to tylko my go trwonimy. Nie chcę trwonić swojego czasu. Staram się odnaleźć te zadania, które są dla mnie ważne akurat w danym momencie. I dlatego dokonuję dzielenia siebie na pełnienie różnych ról. Jestem żoną, czasem przeistaczam się w babcię, staram się też nie zapominać, że jestem przyjaciółką, ale poszukuję też możliwości bycia muzykiem czy pisarką))) Lecz przede wszystkim jestem kobietą!

 

OB: Wspaniale powiedziane! Kobietą być to jest prawdziwa przygoda. Jaką dasz radę marzycielom, którym śni się własna pisarska ścieżka i początkującym autorom?

 

APJ: Generalna rada dla marzycieli: przestańcie śnić, zacznijcie działać. Nie wystarczy o czymś marzyć, trzeba jeszcze poszukiwać dróg do spełniania swoich marzeń. Jeśli czegoś bardzo mocno pragniesz, jak mawia Paulo Coelho, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu. I tak jest. To się sprawdza. Dlatego każdy, kto o czymś marzy i śni, czy to jest pisanie, czy jakakolwiek inna forma aktywności, może to osiągnąć. Trzeba tylko ustalić listę zadań do wykonania)))

 

OB: Jakie książki leżą na wakacyjnej półce pisarki – Anny Partyki-Judge? Czym się inspirujesz?

 

APJ: Na półce do przeczytania są: Jaume Cabre „Jaśnie Pan”, Adele Parks „If you go away”, Maryla Rodowicz „Wariatka tańczy”, Justyna Karolak „Kobiety i szatani”, Hanna Kowalewska „Zanim odfrunę”, Anna Sakowicz „Dogonić miłość”, chciałabym dotrzeć do ostatniego, pośmiertnego tomu wierszy Szymborskiej „Wystarczy”… Och, Olu, jest tyle książek i wierszy do przeczytania! Uwielbiam akcję Guillaume Musso czy kryminały Hani Greń…

 

OB: Tak, nie sposób wyliczyć, ani przeczytać wszystkie książki:) Aniu, pięknie dziękuję za rozmowę i czekam na Twoją kolejną powieść.

 

APJ: Najserdeczniej dziękuję za zaproszenie do rozmowy i wysłuchanie moich wynurzeń)))

 

Strona Anny Partyki-Judge na Fb.

 

Anna Partyka–Judge

Anna Partyka–Judge, fot.  Paulina Duczman „Image Studio”

Biogram Anny Partyki-Judge /przez Annę napisany/

Urodzona w Świnoujściu, z wykształcenia muzyk. Mieszka w Hiszpanii. Przez szereg lat członek, a później prezes Klubu Literackiego „Na wyspie”. Zadebiutowała literacko poezją, publikowaną w dawnych szczecińskich „Spojrzeniach”. Debiutancką powieść „Puzzle” /Wydawnictwo Dygresje/ opowiadająca o blaskach i cieniach emigracji, opublikowała w 2016 r. Powieść „Monopoly – gra o wszystko” /Wydawnictwo: Suite 77/ z 2017 r. jest kontynuacją losów głównych bohaterów. Trzecia powieść Autorki „Na krawędzi uczuć” /Wydawnictwo Replika/ została wydana w 2019 r.

 

Anna Partyka-Judge

Powieści Anny Partyki-Judge w moich zbiorach

 

Tu znajdziesz recenzję Głębi trzeciej powieści  Na krawędzi uczuć Anny Partyki-Judge.

 

Czerwiec, 2019

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

  • Anna Judge
    28 listopada, 2019

    I co ja mogę tu dodać??? Słowa cisną się jedno przez drugie : dziękuję, DZIĘKUJĘ, d z i ę k u j ę ))))

    • Olga Bartnik
      30 listopada, 2019

      Aniu Kochana, spotkanie z Tobą to prawdziwa przyjemność:) Może się kiedyś porwiemy na wywiad na wizji, będzie się działo! Uściski, Olga

  • Adaś
    28 listopada, 2019

    Wywiad piękny, płynny, wszechobecny. Rozmowa a raczej przenikanie się słów Pani Olgi i Pani Anny:-) poetyckość i lekkość jako w limeryki. Słowa pląsają, to dzwonią, to tańczą.

    • Olga Bartnik
      30 listopada, 2019

      Adam, ślicznie dziękuję i pozdrawiam:) Olga

  • Karolina Łucja Kozioł
    29 listopada, 2019

    I znów sie czegoś nowego o Ani dowiedziałam 🙂 Piękny, ciekawie prowadzony wywiad.

    • Olga Bartnik
      30 listopada, 2019

      Dziękuję i ściskam Karolina:)

  • Grazyna st.
    1 grudnia, 2019

    Dziękuję za wspaniały wywiad.

    • Olga Bartnik
      1 grudnia, 2019

      Grażyna, a ja dziękuję za przeczytanie i komentarz. Wielką przyjemność mi nim sprawiłaś. Serdecznie pozdrawiam, Olga

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.