
Olga Bartnik: Witaj, Edyta, w przestrzeni bloga Kobietą być. Jesteś autorką trzech powieści obyczajowych, wcześniej z prowadziłaś z powodzeniem prywatną firmę PR-ową. Czy kalendarz pisarsko – wydawniczy, czyli to, że nowa książka wychodzi co trzy lata, to efekt doskonałego planowania czy odpowiedź wypływająca z wewnętrznej harmonii Twórcy?
Edyta Niewińska: Dzień dobry. To bardzo trudne pytanie. Z jednej strony pracuję nad powieściami systematycznie, potrafię się dobrze zorganizować i umiem zarządzać projektami – a książka to przecież także projekt. Z drugiej strony – gdyby historia nie była dopracowana, nie siadałabym do pisania. Wydaje mi się, że cykl trzech lat pomiędzy moimi powieściami to naturalna wypadkowa tych dwóch zdarzeń. Nie planowałam tego w ten sposób, nie zakładam sobie, że co trzy lata musi się ukazać moja książka. Jednocześnie cieszę się, że te przerwy nie są dłuższe. Tyle czasu potrzebuję na napisanie powieści, na rozmowy z wydawcami, a w ostatnim przypadku na samodzielne wydanie książki. Podoba mi się określenie „wewnętrzna harmonia twórcy”, biorę je dla siebie.
OB: Bardzo proszę:) Kiedy pojawiła się pierwsza myśl o ”Pod powierzchnią”? Czy tuż po wydaniu ”Levante”, czy wcześniej? Jak od tego pomysłu przeszłaś do pisania powieści?
EN: Zazwyczaj po napisaniu książki potrzebuję chwili oddechu oraz przestrzeni na dostrzeżenie nowej historii. Wystarczy mi kilka miesięcy, historia przychodzi i zaczynam nad nią pracować. Początkowo powieść „Pod powierzchnią” miała być tylko historią o Susanie i jej dylematach. Z czasem, podczas pracy nad historią, pojawiła się Laura i poczułam, że jej historia jest ważna i splata się z historią Susany. Pomysł na powieść inicjuje jednocześnie pracę nad nią. Pracuję nad fabułą tak długo, jak potrzeba, żeby była kompletna. Dopiero potem planuję książkę, a później zasiadam do pisania. Brzmi prosto, ale są to niezliczone godziny pracy. Samo pisanie to tylko finał – cała praca koncepcyjna poprzedzająca pisanie jest dla mnie kluczową częścią. Bez dobrze opracowanej fabuły nie ma dobrej książki.
OB: Książka zawiera dwa Twoje wątki biograficzne: geograficzny – miejsce akcji i osobisty – część historii życia. Jak to jest pisać w jakimś sensie o sobie?
EN: Tak naprawdę nie piszę o sobie. Osadzam akcję w miejscach mi znanych, w których mieszkałam albo których doświadczyłam. Jednak każdy z bohaterów widzi i doświadcza tego samego, co ja, w zupełnie inny sposób. To jest fascynujące.
A co do wątku osobistych przeżyć – Laura nie jest mną. Wielu kobietom przydarza się podobna sytuacja, każda reaguje na nią trochę inaczej. Laura mierzy się z sytuacją, w której ja też się kiedyś znalazłam, ale reaguje inaczej niż ja, dokonuje innych wyborów. To jest raczej historia w stylu „co by było, gdyby…” – gdyby to samo przytrafiło się komuś innemu. Nie eksploruję w powieści wątków osobistych, ale wątek postaci, która znajduje się w granicznej sytuacji. Łatwiej mi ją i jej wybory zrozumieć, bo sama przez to przeszłam. Dzięki temu mam szansę stworzyć wiarygodną postać literacką, którą odbiera się jak człowieka, a nie wymyśloną przez kogoś bohaterkę.
OB: Miałam przyjemność być w grupie osób, które przeczytały 10 pierwszych stron powieści ”Pod powierzchnią”, śledzić losy jej wydawania i promocji w Twojej grupie Pisarskie Olśnienia na Facebooku. Było to niezwykle ekscytujące doświadczenie dla obserwatora z boku, podglądać Pisarkę, niemal uczestniczyć w twórczym dniu codziennym, poczuć tę atmosferę. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy? Jakie znaczenie miały dla Ciebie takie interakcje pisarz – czytelnik?
EN: Relacja z czytelnikami jest dla mnie kluczowa. Nie „interakcja” ale właśnie relacja. Świadomość, że czytelnicy są tuż obok, że mogę się z nimi podzielić dylematami podczas tworzenia, że mogę liczyć na ich życzliwość i wsparcie – buduje moją motywację do dalszej pracy nad książką. Utrzymać motywację przez trzy lata – to niezwykle trudne. Relacja z czytelnikami to dla mnie paliwo do działania. No i oczywiście żyjemy w czasach, kiedy dzięki social mediom łatwo jest nawiązać relacje z ludźmi, których się nie zna i nie spotyka na co dzień. To musi być fajne, podglądać pisarkę przy pracy, móc jej coś podpowiedzieć albo jej posłuchać. Ja lubię być blisko ludzi, taką mam naturę, dlatego bycie obecną i dostępną to taki dodatkowy prezent dla moich czytelników. Ja też mogę im coś dać od siebie, w podziękowaniu za wsparcie jakie od nich otrzymuję.
„Siła nie istnieje bez słabości”
OB: Mogłam zobaczyć, że pierwsza wersja książki, oddanej do przeczytania wąskiemu gronu czytelników, różni się od końcowej. W jednym fragmencie nawet się zakochałam po pierwszym przeczytaniu i z niedowierzaniem odkryłam, że nie ma go w książce. Jak to się dzieje od kuchni? Jak powstaje finalny tekst książki?
EN:W trakcie pisania zawsze pojawiają się wątki poboczne, które na przykład w dalszej części książki nie mają kontynuacji. Wiem, który fragment masz na myśli – zrezygnowałam z niego, bo kontynuowanie tego wątku sprawiłoby, że motywacja bohaterki do działania się rozmywa. W trakcie pisania poczułam, że nie o to jej w życiu chodzi, że ta sprawa nie ma takiego priorytetu ważności, żeby wpłynął on na jej decyzje. Nie chciałam wprowadzać dodatkowego wątku, bałam się zamieszania. Oczywiście wierzę, że na pewnych etapach drogi Susany ta sprawa była dla niej ważna, ale finalnie to nie z tego powodu Susana podjęła najważniejsze życiowe decyzje. Czasem trzeba z czegoś zrezygnować, żeby wybrzmiało to, co najważniejsze. Umiejętność „obcinania” wątków i żegnania się z niektórymi fragmentami jest jedną z najważniejszych umiejętności pisarskich. Korzystam z niej – po napisaniu manuskryptu oceniam, które wątki nie powinny się znaleźć w tej historii i bez żalu je wyrzucam. To pomaga w wybrzmieniu przesłania historii, a to jest w książce najważniejsze.
OB: Uderzyło mnie, i wracałam kilkakrotnie do pierwszych scen, w których pojawiały się obie bohaterki, że nie ma ich opisu. Tak jakby każda kobieta mogła odnaleźć siebie w Laurze czy Susanie. Jaki był Twój zamysł przedstawienia postaci?
EN: Cieszę się, że zwracasz na to uwagę. W naszej kulturze my, kobiety, zbyt często jesteśmy oceniane przez pryzmat tego, jak wyglądamy. Wygląd ma określać naszą osobowość, ale też naszą przynależność społeczną. Mam w sobie dużą niezgodę na to, dlatego świadomie zrezygnowałam z opisu wyglądu bohaterek. Chciałam, żeby uwaga czytelnika skupiła się na ich wnętrzu, na tym, kim one są, na ich przeżyciach i dylematach, a nie na tym, jakim są konstruktem społecznym i czy dobrze odgrywają przypisane im społecznie role. Cała powieść pokazuje życie wewnętrzne i to chciałam postawić w centrum tej powieści. Cieszę się, że dzięki temu zabiegowi każdy może się z tym utożsamić.
OB: Poruszasz w swojej powieści co najmniej kilka ważnych społecznie kwestii – współdzielenie życia z osobą niezrównoważoną psychicznie, przemoc, uzależnienie od toksycznej relacji, osamotnienie współczesnego człowieka, aż do pytania o kres życia ludzkiego. Co chciałabyś obudzić w nas, swoich czytelnikach tą książką?
EN: Wrażliwość. Z jednej strony chciałam wyciągnąć rękę do ludzi, którzy znajdują się w podobnych sytuacjach i dać im przestrzeń, w której poczują się zrozumiani. Z drugiej strony chciałam uwrażliwić tych, którzy sami nie zmagają się z tego typu życiowymi sytuacjami, żeby mogli dzięki tej opowieści poczuć, jak to jest być w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że dzięki tej powieści część ludzi zrozumie, jakiego rodzaju wsparcie można dać ludziom zmagającym się z problemami, z którymi zmaga się Laura czy Susana. Czasem wystarczy powiedzieć „Rozumiem cię, możesz na mnie liczyć”. Ani Laura, ani Susana nie miały takiego oparcia w bliskich czy w rodzinie. Dlatego znalazły siebie.
OB: ”Siła nie istnieje bez słabości” – to zdanie, w którym jest uchwycona moc historii Laury i Susany, bardzo mnie poruszyło. Jest uniwersalne, dotyczy każdej ludzkiej historii. Jak opowiadać swoją historię by poruszała i wspierała innych, tych, którzy tego potrzebują?
EN: Autentycznie i bezkompromisowo. Każda historia jest ważna i każda może zostać zbanalizowana. Dla mnie kluczem jest docieranie do źrodła motywacji do działania, do podejmowania takich, a nie innych decyzji. Pokazuję skąd się to bierze, ale również jakie to jest trudne. Ale też pokazuję, bez koloryzowania i usprawiedliwiania, błędy, pomyłki, złe decyzje. Wielowymiarowość postaci to klucz do tego, żeby czytelnik poczuł jej emocje i ich prawdziwość. Nawet kiedy sam zachowałby się w danej sytuacji inaczej – musi uwierzyć bohaterowi. Żeby tak się stało, pracuję długo nad sylwetkami psychologicznymi postaci, staram się je poznać jak najlepiej z każdej – dobrej i złej strony. Bo nikt nie jest idealny.
OB: Jest również mężczyzna – Eryk. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że jest ważnym bohaterem powieści. Ta postać była dla mnie największym zaskoczeniem. Jest trochę jak ”deus ex machina” – w takim sensie, że wydaje się wiedzieć więcej niż inni bohaterowie, pozostaje w relacji ze wszystkimi, stanowi jakiś punkt odniesienia dla obu kobiet, a jednoczenie pozostaje w ukryciu, niewiele o nim wiemy, jego zachowania są zaskakujące. Kim jest i jak rodziła się taka postać?
EN: Eryk jest archetypem mentora – dzięki niemu bohaterki podejmują chyba najtrudniejsze w całej tej historii decyzje. Jest doświadczonym przez życie człowiekiem, który nie żyje w poczuciu krzywdy, ale czerpie moc z własnych doświadczeń. W pierwszym planie książki Eryk był postacią epizodyczną. Dopiero później do mnie dotarło, że on ma w tej powieści dużo większą rolę do odegrania. Każde jego pojawienie się jest dla bohaterek lekcją. Eryk to człowiek, który nie narzuca innym swojego zdania, jest przy tym aktywny i działający. Lubię go za jego wspierającą obecność i za jego sprawczość. Mam nadzieję, że każdy z nas ma kogoś takiego w swoim życiu – kogoś, do kogo zawsze można się zwrócić z prośbą o pomoc, wiedząc, że pomoże bez oceniania.
OB: Edyta, piszesz dla kobiet, nie będąc jednocześnie pisarką literatury kobiecej. Twoja proza przez styl, wnikliwość i problemy, które poruszasz jest uniwersalna. Wyobrażam sobie, że pod postać Laury czy Susany można by podstawić męskiego bohatera. Czuję w Twojej książce, że pragniesz budzić nas, kobiety do życia. Jakie jest najgłębsze przesłanie lub pytanie powieści ”Pod powierzchnią”?
EN: Masz prawo wybrać siebie – dla mnie to jest główne przesłanie tej książki. Mam nadzieję, że ono wybrzmiewa dla każdego czytelnika tej powieści.
OB: Samodzielne wydanie książki to wielkie wyzwanie. Dla niewtajemniczonych – oznacza to, że wszystkie działania jak: wybranie redaktora, korekta, skład, projekt okładki, wydruk, promocja, serwis sprzedaży, firmy kurierskie, a nawet kolor koperty, w której książka dotarła do kupującego czytelnika, zostały wybrane przez Ciebie. I dużo więcej. Jak się z czułaś z tym ogromem pracy i decyzji do podjęcia?
EN: Z jednej strony zarządzałam zawodowo dużo większymi projektami. Z drugiej strony – ja też lubię sprawczość, a chyba jeszcze bardziej nie lubię czekać dwa lata na wydanie książki. Uczę kobiety jak napisać książkę, częścią tej nauki jest też podejmowanie działań, bycie sprawczą i konsekwentną, sięganie po swoje marzenia. Często jestem pytana o to, jaka jest różnica pomiędzy wydaniem książki w wydawnictwie, a wydaniem jej samodzielnie. Do tej pory mogłam odpowiadać na te pytania teoretycznie, teraz mogę oprzeć się na własnym doświadczeniu – dwie moje pierwsze powieści zostały wydane przez wydawnictwa, trzecią wydałam sama. Oczywiście samodzielne wydanie to dużo więcej decyzji do podjęcia, ale przecież nie robiłam tego całkowicie sama – miałam ogromne oparcie w mojej redaktorce i w składaczce książki, które wspaniale i bardzo blisko ze mną współpracowały, pomagając także w podjęciu ważnych decyzji. Miałam też oparcie w czytelnikach, którzy cierpliwie czekali na tę powieść. Wsparcie i współpraca to kluczowe elementy procesu powstawania książki.
OB: Jak się czujesz dziś, po ponad trzech intensywnych latach pracy? Jakie masz plany na najbliższy okres? I jakie plany pisarskie?
EN: Czuję satysfakcję, ale też potrzebę zadbania o siebie. Częścią planu „Napisanie i wydanie książki” był prawdziwy urlop, na który właśnie za chwilę lecę. Daję sobie miesiąc wolnego, a potem wracam do mojego trybu tworzenia i działania. Na wiosnę planuję warsztaty na Podlasiu dla tych, którzy chcą napisać z moją pomocą książkę, zamierzam też poprowadzić grupę mastermind dla tych, którzy już rozplanowali i piszą swoją książkę. Wezmę też udział w festiwalu ScriptFiesta. W międzyczasie pewnie zacznę pracę nad czwartą powieścią, ale na razie jeszcze nie wybrałam jednej historii. Daję sobie czas. Mam przecież znowu trzy lata 🙂
OB: Edyta, dziękuję ślicznie za rozmowę.
EN: Dziękuję.

Edyta Niewińska, fot. Rafał Meszka
Edyta Niewińska, pisarka, scenarzystka, trenerka. Wykładała na podyplomowych studiach na uniwersytecie UAM w Poznaniu, prowadziła agencję PR obsługującą klientów z międzynarodowego rynku finansowego i treningi dla międzynarodowych NGO. Po debiucie rzuciła biznes i przeprowadziła się do Andaluzji, żeby żyć z pisania. Autorka trzech powieści „Kosowo”, „Levante” i „Pod powierzchnią”. Prowadzi szkolenia online z warsztatu pisarskiego, najbardziej życzliwą w świecie internetu grupę wsparcia dla piszących Pisarskie Olśnienia oraz konsultacje dotyczące scenariuszy, książek biznesowych i beletrystycznych. Pisze od ponad ćwierć dekady, prowadzi podcast, recenzuje książki dla portalu Zupełnie Inna Opowieść. Wierzy, że każdy ma historię do opowiedzenia.
Styczeń, 2019.
Fot. Edyty Niewińskiej autorstwa Rafała Meszki opublikowane za zgodą Pisarki.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
2 Odpowiedzi
Edyta Niewińska
22 stycznia, 2020Dziękuję za wspaniałe, głębokie pytania. Mało kto czyta książki tak wnikliwie jak Ty i zadaje pytania docierające tak głęboko od powierzchnię. Rozmowa z Tobą to prawdziwa przyjemność.
Olga Bartnik
22 stycznia, 2020Edyta, pamiętam jak po przeczytaniu pierwszych dziesięciu stron Twojej książki coś się we mnie otworzyło, a po przeczytaniu całej, nie mogłam wyjść z wrażenia jak to jest dobrze napisane! Dziękuję Ci za dobre słowo i czekam na kolejną powieść. Pozdrawiam, Olga