Nie ja pierwszy…
Zbliżyłem się do ideału
od małego hodowałem w sobie dostojewszczyka
parę razy ktoś próbował sprowadzić mnie z drogi
mamiąc złudną czułością
spojrzałem, psom rzuciłem na pożarcie
nic nie dałem, nic mi nie zabrali
Siebie ze złudzeń ograbić
żyć jak duch poród żywych
na wieczną boleść wystawić Boga
wkładać ludziom palce w rany
krwi utoczyć, ciału przydać boleści
wolna wola gwarantuje
Miłosierdzie wszystko zmieści
Bliskich, obcych – patrząc w oczy – mamić
rzucić rękawice Ojcu: patrz,
gardzę twym we mnie stworzeniem
tak cię kocham, jak siebie nienawidzę
ludzi, rzeczy, talenty przetracam
padają nieżywe jak liście
pień drewnieje, korzeń schnie, pomrę
choćbyś gałęzie rozkładał promieniście
Pokonam cię Twoją wiarą we mnie
ufnością oślepię
miłością zasuszę
mam siłę tytana, nieśmiertelną duszę
Na człowieka, co wszystko odrzucił
ze śmiercią gra w kości
Ty możesz tylko patrzeć z krzyża
wzrokiem zranionej miłości
Takiego cię widzę, do takiego czoło zbliżam
opadam z sił, podźwignij mnie
nie darmo ci ubliżam
ugaś moje rany, pragnę
daj mi spocząć w Tobie
Patrzę wkoło
partia przegrana, umysł mętnieje
język mamrocze: w ogniu zgiń, przepadnij – Nie!
Dźwigam się, wszystko jeszcze mogę
W ostatniej godzinie Pascalem się podeprę
własny zakład zrobię
jak uwierzę, żyć będę
duszę oddam Tobie
Głuchy Boże,
patrz na swego syna!
z kolcem w skroni zrodzony
życie przecierpiałem
stoję w miejscu, w którym nic się nie ostoi
prócz bolesnej nadzieji –
nie ja pierwszy cię ukrzyżowałem
09.11.2023
*
Obraz Pana Jezusa cierpiącego w Regionalnym Sanktuarium Męki Pańskiej według opinii rzeczoznawców pochodzący z XVII w., namalowany został farbami olejnymi na płótnie o wymiarach 89 x 106 cm.
*
Wiersz powstał w trakcie pisania prozy, która już niebawem na blogu. Temat, którym się mierzę mocny, broczy słowami. Z trzewi i najważniejszego w życiu pytania: dlaczego. Zobaczymy, sama jestem ciekawa tej próbki literackiego zmierzenia się z odejściem człowieka.
Polecam się Twoim, czytelniku, dobrym myślom i zapewniam o modlitwie.
Olga