Anna Stranc | Wywiady Głębi

 

Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Ernest Hemingway, Komu bije dzwon.

page1image63976576

 

 

Olga Bartnik: Witaj Anno w przestrzeni Kobietą być. Zapraszam tu ludzi słowa, których pragnę poznać bliżej i przedstawić czytelnikom.

 

Anna Stranc: Witaj Olgo. Czuję się zaszczycona i jednocześnie zdziwiona, że zwróciłaś na mnie uwagę.

 

OB: Jesteś niebieskim ptakiem, wolnomyślicielką, pisarką i poetką. Sama mówisz o sobie: Jestem kobietą, która lubi słowa. Kim jest Anna Stranc?

 

AS: Trudne pytanie. Myślę, że najbliższa prawdy będzie odpowiedź, że osobą, którą targają różne wątpliwości, szuka odpowiedzi i nie zawsze je znajduje, lubi nie tylko słowa, ale również myślenie lub raczej specyficzny rodzaj myślenia o tym, co kryje się pod podszewką otaczającej nas rzeczywistości.

 

OB: Na uwagę zasługuje Twój wyjątkowy styl, który czytelnik może odnaleźć w tekstach lirycznych i epickich na fajpejdżu osobistym oraz stronie Lubisłowa, w grupie U Lubisłowy na Fb oraz na dwóch blogach. Jak znajdujesz na to wszystko czas?

 

AS: Wychodzę z założenia, że na moje zainteresowania, pasje czas się musi znaleźć i może dlatego nie mam z tym dużego problemu, choć nie piszę tak regularnie jakbym chciała. Nie zawsze publikuję codziennie na swojej stronie na Facebooku i w swojej facebookowej grupie. Również na moim nowym blogu pojawiam się rzadziej niż na starym.

 

OB: Zdystansowana wobec tradycji, sztywnych ram i nakazów, stawiasz kontrowersyjne pytania i szukasz nietuzinkowych odpowiedzi. W jednej chwili myślę, że są Ci bliscy ludzie myślący niekonwencjonalnie i z nimi znajdujesz wspólny język, a w innej, że jesteś samotną wyspą, dryfującą w morzu netu. A przecież Nikt nie jest samotną wyspą jak powiedział za Hemingwayem Thomas Merton. Czy masz jakieś pisarskie miejsce, do którego przynależysz?

page2image64163776

AS: Należę do kilku wirtualnych grup pisaraskich między innymi do Kawiarni literackiej, dawniej Piszemy, bo chcemy, Grupy Warsztatowej dla pisarzy, Pisarskich Olśnień. Jednak bliższa mi chyba samotność z wyboru, indywidualne spojrzenie na świat, nie pod wpływem grupy czy jakiegoś guru. Owszem korzystałam i korzystam z pomocy innych i chętnie słucham tych, którzy mają coś dobrego i ciekawego do powiedzenia, jednocześnie staram się zachować siebie i za bardzo nie ulegać wpływom. Podsumowując jestem samotną wyspą dryfującą blisko dużego lądu lub planetą w oceanaie wielu różnych planet.

 

OB: Dzielisz się swoją twórczością – wyjątkowym piórem i historiami, które zamieszkują w Twojej pisarskiej głowie, a także – jak kiedyś napisałaś –niechęcią do zbiorowego naśladownictwa i braku samodzielnego myślenia. Nie idziesz za tłumem, faktycznie nie idziesz za nikim, ale również otwierasz swoją przestrzeń na ludzi, których uważasz za wartościowych.

Jak widzisz internety i w jaki sposób z nich korzystasz do popularyzowania swojej pisarskiej pasji?

 

AS: Zdarza się, że mam dość internetów, a to z powodu mało interesujących treści lub jednomyślności wszystkich ludzi w nich zebranych. Później przychodzi refleksja, że to tylko iluzja i zawsze, jeśli chcę znajdę coś dla siebie, coś, co sprawi, że się rozwinę, odkryję nową ścieżkę, wpadną mi do głowy nowe pomysły. Internety to jednak bogate źródło inspiracji i wiedzy. Trzeba tylko umieć szukać. I jak zauważyłaś świat wirtualny niesie ze sobą możliwości. Nie musisz pisać do szuflady, lecz na blogu i w tak zwanych social mediach. Dzięki temu zdobywasz czytelników. Tak więc piszę na blogu i na Facebooku. Zaraz, wróć, teraz piszę już na dwóch blogach.

 

OB: Od kiedy trwa Twoja przygoda z pisaniem Alicjo – mam nadzieję, że uznasz mój żart za uroczy i na miejscu Anno – i jak się zaczęła?

 

AS: Zaczęło się w dzieciństwie w szkole podstawowej. Wtedy w szesnastokartkowym zeszycie napisałam historię o dzieciach, które zeszły do piwnicy i tam krążyły po niekończących się korytarzach. Niestety zeszyt zostawiłam u cioci na wsi, a ona wrzuciła go do pieca. Później mówiła, że opowieść jej się podobała, w co oczywiście nie uwierzyłam. Następnej już nie napisałam. Długo milczałam. Tylko czasem wyrażałam swoje uczucia w wierszach. Dłuższe formy tworzyłam w wyobraźni. Po latach znów zaczęłam myśleć o pisaniu. Zamarzyła mi się powieść. W 2016 zapisałam się na kurs pisania prowadzony online przez dr Krystynę Bezubik. Zajęcia z Krzysią obudziły moją twórczą stronę osobowości. I tak powstała pierwsza opowieść o Eugenii i Stanisławie – Dywan, Rozmowy.

 

OB: Piszesz głównie krótkie formy literackie – wiersze, opowiadania, a z naszych dyskusji o książkach wiem, że kochasz czytać powieści. Co Cię pociąga w krótkiej formie?

 

AS: Wydaje się jednocześnie łatwiejsza i trudniejsza, bardziej wymagająca. Trzeba wiedzieć jakich użyć słów i jak je ułożyć, by wyrażały, to co chcemy wyrazić. Zaletą krótkich form są na pewno ciągle nowi bohaterwoie, nowy świat, nowa fabuła. Nigdy się nie nudzisz, nie stoisz w miejscu i nie zastanawiasz, co dalej. Zanim się zmęczysz daną opowieścią, ona się kończy. Krótkie formy dają też dużo miejsca dla własnej wyobraźni, na dopowiedzenie sobie ukrytych treści. Bardzo je lubię, ale jeszcze bardziej pociągają mnie długie, opasłe, ciekawe książki. Chciałabym kiedyś pisać również takie. Póki co jestem na etapie krótkich.

 

OB: Twoje bohaterki Eugenia, Stanisława, Florentyna, Wiesia to niezwykle trafne portrety kobiece i znaki mentalne, są doskonałymi reprezentantkami swojej generacji. Widzę je bez najmniejszego trudu – starsze mieszkanki osiedlowych skupisk. Sensem ich życia jest bardziej zgłębienie tajemnicy zawartości garnków i alkowy sąsiadki, niż własnej duszy czy psychiki. Konwencja obyczajowa miesza się tu z groteską. Skąd je wzięłaś? Skąd pochodzą ich imiona?

 

AS: Wiesz, że nigdy się nad tym nie zastanawiałam skąd takie imiona, nie inne. Po prostu przyszły mi do głowy w czasie jednego z moich spacerów z moją sunią Pociechą. Radomiła z kolei wzięła się z mojej sympatii do imion słowiańskich, cała otaczająca moje bohaterki rzeczywistość z obserwacji. Mieszkam w czteropiętrowym bloku na osiedlu pełnym innych podobnych do mojego bloków. Wychowałam się w dzielnicy bloków. Widziałam i widzę jak zachowują się starsze panie podobne do Eugenii i Stanisławy.

 

OB: Język i problemy twoich bohaterek wydają się realistyczne i można pomyśleć, że twoje poletko pisarskie to literatura obyczajowa, a jednak nie… Stawiasz swoje bohaterki również w nieziemskich, nadzwykłych sytuacjach i jako pisarz przekraczasz obszary literackie – konwencje obyczajową, baśniową, realizmu magicznego, groteskę. Co w nich znajdujesz interesującego?

 

AS: Tak, konwencja obyczajowa to nie moje ulubione poletko. Wręcz przeciwnie. Najbardziej interesowały mnie zawsze powieści, w których pojawiały się tajemnice i nie takie zwyczajne tajemnice, lecz jakieś niezwykłe. Dlatego między innymi moim ulubionym pisarzem stał się Haruki Murakami i dlatego bardzo podobała mi się Mroczna Wieża Stephana Kinga, a z groteskowych opowieści dobrze wspominam Dzienniki Gwiazdowe Lema. Chciałabym w swoich tekstach i bawić, i zadziwiać. Dla mnie te najbardziej wartościowe książki, po które mogę sięgać kilka razy, zawierają niezwykłość lub bawią. Najbardziej ciekawe są dla mnie te tematy, które nie poddają się prostym odpowiedziom. Dzięki temu zmuszają do myślenia, a jak już wiesz najbardziej lubię myśleć.

 

OB: Wiem i to jest wspaniałe!… Piszesz również wiersze, zwykle białe, sensualne, przy których ekspozycji korzystasz z reprodukcji obrazów lub zdjęć.
Świat Twojej estetyki jest światem symboli, metafor, ukrytych znaczeń, warstw i wielopiętrowych porównań i ferii kolorów. Z zainteresowaniem zaglądam do Ciebie, co dziś Cię zainspirowało, czym się dzielisz z innymi ludźmi. Nie mam wątpliwości, iż sztuki plastyczne, a malarstwo w szczególności jest dla Ciebie inspiracją. Jak tropisz te artystyczne perełki? Co jest dla Ciebie na tyle interesujące w obrazie, by uczynić go motywem dla swojej opowieści?

 

AS: Czasem mi się wydaje, że to obrazy znajdują mnie, a nie ja obrazy. One mnie wybierają. Pojawiają się w snach, by na jawie wrócić i ukazać się na przykład w internetowym poście znajomego z Facebooka. Zapisuje je w komputerowej pamięci. Gdy piszę lub myślę o swojej opowieści, przeglądam je i decyduję, które się nadają, a które nie.

 

OB: Piszesz także opowiadania nie z tej ziemi, historie straszne, momentami mrożące krew w żyłach, a jednak budzące sympatię czytelników. Co jest takiego w konwencji grozy, że przyciąga ludzi?

 

AS: Naprawdę moje opowiadania są takie straszne ? Ja ich tak nie widzę. Jednak, jeśli tak uważasz, to coś w tym musi być i dlaczego owo coś mnie pociąga? Może strach pobudza jakiś obszar w mózgu odpowiedzialny za wyobraźnię? Widzimy i czujemy więcej niż zwykle, choć oczywiście nie wszyscy. Nie na każdego groza zadziała w ten sposób i nie każdy się nią zachwyci.

 

 

…pisanie sprawia, że czuję się lżejsza o słowa,

które z siebie wydobyłam jakbym pozbyła się kamieni.

 

 

OB: Mam koncepcję na temat tego, co czyni Twoje opowiadania tak wsysającymi… Po pierwsze: język – nigdy za dużo, zwarty, precyzyjny, czytelnik ma wrażenie, że chcesz powiedzieć dokładnie to, co jest w tej sprawie do powiedzenia /trochę matematyczny, choć chyba mnie zaraz przeklniesz, bo wiem jak nie lubisz matematyki/.

Po drugie: stosujesz rzadkie filtry, styl narracyjny, który nie jest jednorodny, można spodziewać się różnorodności i bohaterów, o których myślisz, że właśnie minąłeś ich w drodze do osiedlowego sklepu.
Trzecie: niby uchylasz zaledwie drzwi świata przedstawionego, czytelnik zagląda i wpada w sam środek kipieli barw życia. To świat, w którym fantazja miesza się z przenikliwą obserwacją ludzkiej natury, ból istnienia z pasją, a skończoność, banał egzystencji przenika jak grunt przez zaledwie pierwsze warstwy farby nieukończonego jeszcze obrazu… Odzierasz człowieka z powszechnego dziś samozadowolenia. Z drugiej strony – dzięki Twoim opowiadaniom czytelnik oswaja swoje lęki, ponieważ nie boisz się pisać wprost o sprawach podstawowych. Gdy przeczytałam pierwsze Twoje opowiadanie, przyszły mi do głowy dwie myśli: Jak to jest dobrze napisane!   i Co za kompletnie inny świat pisarski!.

Czym chcesz się dzielić jako autor, co wywoływać w czytelnikach?

 

AS: Olgo, dziękuję. Naprawdę cieszę się, że tyle dobrego znalazłaś w moich tekstach. Ja widzę je trochę inaczej. Przeważnie nie jestem z nich zadowolona. Mogłabym je poprawiać bez końca, gdyby nie wpojona przez Krzysię dyscyplina, że przede wszystkim musimy pisać, a nie wciąż układać słowa i zmieniać szyk zdania. Czym bym chciała się dzielić ? Na pewno swoją ciekawością, spojrzeniem na coś z innej, mojej strony, poczuciem humoru, pytaniami, które mnie dręczą i na które nie znajduję odpowiedzi.

 

OB: Aniu, czy Ty te światy fabularne i bohaterów wymyślasz, czy opierasz się na zasłuchanych i podejrzanych zdarzeniach? – a zatem czy wyobraźnia, czy rzeczywistość jest tą pisarską masą, z której lepisz swoje postaci i historie?

 

AS: Trochę tego i trochę tamtego. Nie jestem i nie mogę być do końca samotną wyspą. Tak jak inni czerpię z rzeczywistości i mieszam ją w różnych proporcjach z wyobraźnią. Nie ukrywam, że ta ostatnia pełni u mnie ważną rolę. Bez niej nie powstałaby żadna opowieść. Jednocześnie bez świata wokół też by jej nie było.

 

OB: Kolejną kategorią, którą spotka czytelnik u Ciebie jest reportaż, a właściwie relacja i tu zachwycasz czytelnika poukładaniem i logiką myśli, klarownością osądu. Z wielką przyjemnością czytam ten rodzaj Twoich tekstów. Jakie miejsce zajmują w Twojej hierarchii zainteresowań okołoliterackich?

 

AS: Marzy mi się pisanie felietonów, reportaży, ale chciałabym też wyjść poza schematy ograniczające te gatunki. W ogóle chciałabym burzyć schematy. Jak wiesz, pracuje we mnie archetyp buntownika i stąd te moje dziwne chęci. Na razie pozostałam przy relacjach albo raczej refleksjach, choć innych niż te zazwyczaj spotykane. Mieszam w nich fikcję z rzeczywistością. Jako czytelnik bardziej wolę teksty fabularne niż te pozbawione fabuły.

page4image64310656

OB: A może życie każdego człowieka jest fabułą w toku?… Piszesz z Weną czy pod włos, na zimno? Inaczej mówiąc: strumieniem myśli czy według planu?

 

AS: Kiedyś mi się wydawało, że potrzebuję weny, niczego więcej. Teraz już wiem, że z sama weną daleko nie zajadę, bo wena potrafi kaprysić i nie przychodzi na zawołanie. Dlatego w zeszycie zapisuję sobie krótkie streszczenia lub luźne myśli. Nieważne, że później zdarza mi się zejść z wyznaczonej ścieżki i skręcić w nieoczekiwane miejsce. Mimo wszystko i tak uważam, że bez jakiegokolwiek planu daleko nie dotrę.

 

OB: Czy masz jakieś swoje rytuały pisarza – kawa mielona tylko w ręcznym młynku, albo jaśminowa herbata, albo ulubione pióro, wiesz: to co czyni pisanie unikalnym aktem…

 

AS: Nie mam takich. Nie muszę niczego pić, niczego słuchać. Skupiam się na wygodzie siedzenia. Jakiś czas temu kupiłam sobie specjalne krzesło z ruchomym siedzeniem, które podobno sprzyja właściwemu ułożeniu ciała przy komputerze. Dobra postawa przy pisaniu to bardzo ważna sprawa, jeśli chce się uniknąć przykrych dolegliwości ze strony kręgosłupa.

 

OB: Powiedz jak wygląda Twoje biurko pisarza – pytanie, które szczególnie działa na wyobraźnię Czytelników.

 

AS: Niestety nie mam biurka, tylko zwykły stół. Zazwyczaj mocno zagracony książkami, zeszytami, malowankami. W dodatku siedzę w kuchni, bo pozostałą przestrzeń – dwa pokoje – zajmują mój mąż i córka.

 

OB: Mamy wspólne upodobanie w prozie japońskiego pisarza Haruki Murakamiego, który – przyznam –zostawił we mnie najgłębszą dotąd rysę swoją powieścią Norwegian Wood. Którą z jego książek polecasz? I co czytasz dla przyjemności, a co dla inspiracji?

 

AS: Bardzo lubię wszystkie jego książki. Najbardziej podobała mi się Kronika ptaka nakręcacza. Spokojnie mogę ją wszystkim polecić, choć wiem, że nie każdemu się spodoba. Specyficzny klimat, w którym rzeczywistość przeplata się z magią może przyciągać, ale też odpychać i chyba dlatego Murakami ma równie wielu zwolenników, co przeciwników. Chociaż z każdą książką jest podobnie. Jednym się podoba, innym nie, jeszcze inni nie mają zdania. Powiedział: Jeżeli nie rozumiesz bez tłumaczenia, to znaczy, że nie zrozumiesz, choćbym ci nie wiem ile tłumaczył /Haruki Murakami, 1Q84/

Obecnie czytam cztery e-booki z biblioteki wirtualnej Legimi oraz jedną wspaniałą papierową książkę Niksy Nathana Hilla – polecam.
Przyjemność i inspiracja. Myślę, że dobre książki zawierają w sobie jedno i drugie. Szkoda, że tak mało takich książek.

 

OB: Czego szukasz w literaturze? Co Tobie ,,robi” literatura, że się nią zajmujesz, że chce Ci się siadać do komputera czy notesu po pracy?

page5image64312960

AS: Będę się powtarzać. Szukam głównie interesujących tematów. One pozwalają mi odpocząć od szarej rzeczywistości, a pisanie sprawia, że czuję się lżejsza o słowa, które z siebie wydobyłam jakbym pozbyła się kamieni. Czy coś jeszcze ? Nie wiem. To jedno z pytań, na które można odpowiadać wiele razy i wciąż odczuwać niezadowolenie z odpowiedzi.

 

OB: Powiedz, proszę, czytelnikom nad czym teraz pracujesz?

 

AS: Pracuję nad zbiorem opowiadań. Motywem przewodnim uczyniłam siedem głównych kolorów. W każdym opowiadaniu pojawi się bohater lub bohaterka, których problem wiąże się z barwą. Podaję Ci oczywiście bardzo wstępną i roboczą wersję mojego projektu. Wszystko się jeszcze może zmienić.

 

OB: Trzymam mocno kciuki za książkę Anno. Dziękuję Ci pięknie za rozmowę, chcę wierzyć, że udało się nam zbliżyć choć trochę wyspę do stałego lądu.  Serdecznie polecam Czytelnikom Kobietą być Twoje pisanie.

AS: Cieszę się Olgo, że mogłam z Tobą porozmawiać.

 

 

 

 

Gdyby podzielić ludzi na ,,psowatych,, i ,,kotowatych,, , myślę, że mam całkowicie kotowaty charakter, Haruki Murakami, Zawód powieściopisarz.

 

Anna Stranc

Fot. Anna Stranc

 

BIO pisarki

Studiowałam filologię  polską na Uniwersytecie Łódzkim. Skończyłam szkołę pisania dr Krystyny Bezubik. Brałam udział w kursach doskonalących warsztat pisarski. Piszę opowieści obyczajowe z dodatkiem realizmu magicznego oraz opowieści fantastyczne. Poza tym: wiersze, krótkie formy literackie, które nazwałam krocikami i refleksje. Dużo czytam. Ćwiczę czi kung. Spaceruję ze swoją sunią Pociechą.

 

Gdyby podzielić ludzi na „psowatych” i „kotowatych”, myślę, że mam całkowicie kotowaty charakter. /Haruki Murakami, Zawód powieściopisarz/

 

 

 

 

 

 

Tu mnie znajdziecie czyli linki do miejsc Anny Stranc w necie:

Fanpejdż na Fb – Lubisłowa

Grupa na Fb – U Lubi słowy

Blogi – Lubisłowa.plPociecha2

 

Marzec, 2020

 

Wszelkie prawa zastrzeżone

  • irena omegard
    21 marca, 2020

    Uwielbiam wywiady Olgi. Potrafi wydobyć z rozmówcy wszystko, co ten ma do przekazania.

    • Olga Bartnik
      21 marca, 2020

      Irenko, pamiętam gdy pytałaś kto będzie mim kolejnym rozmówcą. Mam nadzieję, że ucieszysz się i nie tylko Ty. Jestem szczęśliwa, że mogę przedstawić Annę z perspektywy Głębi 🙂 Pozdrawiam, Olga

  • Katarzyna Katisha Winters
    22 marca, 2020

    Wspaniały wywiad. Miło, że przybliżyłaś, Olgo, postać Ani. Nieszablonowa to autorka. Lubię czytać teksty, które tworzy. Ściskam!

    • Olga Bartnik
      22 marca, 2020

      Dziękuję Kasiu, Też się bardzo cieszę z naszego z Anną spotkania. Pozdrawiam serdecznie, Olga

  • Anna Judge
    22 marca, 2020

    Super wywiad Olu! Ania otworzyła i przybliżyła nam swoją wyspę. Lubię do Ani zaglądać i podczytywać jej opowiadania, choć nie robię tego regularnie.

    • Olga Bartnik
      24 marca, 2020

      Dziękuję Aniu, to była bardzo piękna rozmowa. Warto Annę czytać 🙂 Uściski, Ola

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.