Działanie | Języki miłości cz. 4

Działanie świadczące o oddaniu to jest wszystko to, co robisz by okazać komuś swoje uczucia. Znasz proste wyrazy miłości, jak przygotowywanie ulubionego posiłku, dbanie o dom, który współdzielicie, opieka nad dzieckiem czy chorym, przygotowanie samochodu do jazdy w mroźny, zimowy poranek czy drewna do kominka, którego ciepło będzie grzać Wam stopy w długie, ciemne wieczory.

 

DZIAŁANIE JAKO AKT WOLI

 

 

Tak sobie myślałam, że to bardzo męski sposób wyrażania miłości. Działanie mówiące kocham Cię. Znam jednak wiele kobiet, które są biegłe w tym języku. Zostały nauczone, że służenie innym to część ich życia. Jeśli zatem konkret znaczy dla Ciebie więcej niż idea czy słowo, jeśli na dodatek masz przekonanie, że nawet najlepsze wspólne chwile muszą przeminąć, kwiaty zwiędnąć, a czekoladki znikną szybko w miłym towarzystwie parującej herbaty, to jest właśnie Twój język.
Drugie przekonanie jakie mam o języku aktu – aktu woli człowieka, a nie aktu w sztuce –  jest takie, iż uczymy się go przez osmozę w domu rodzinnym. W ilu naszych domach rodzice sądzili, że praca jest najlepszym wyrazem miłości? Podstawą takiego rozumienia miłości jest odpowiedzialność, poczucie obowiązku. Działamy, bo wymaga tego kontekst osobisty, społeczny i kulturowy naszego życia.
Coraz częściej jednak stawiam pytanie o motywację mojego działania. I odkrywam, że poza muszę, powinienem i wypada, jest też chcę. Działanie wypływa z naturalnej potrzeby pozostawienia po sobie znaku w przestrzeni, w której żyjemy. Czujemy, że działając nadajemy naszemu życiu głębszy sens, poznajemy siebie. Bez działania nie staniemy oko w oko z naszymi mocnymi stronami, ani ograniczeniami, nie nauczymy się ich przekraczać.

 

 

DZIAŁAJ I DAJ DZIAŁAĆ INNYM

 

 

Język aktu jest wyjątkowy przez to, że wnosi konkret do przestrzeni relacji. Z tego samego jednak powodu stanowi trudność dla tych, którzy nie przeliczają miłości i czułości na błyszczące blaty, skwierczące kotlety czy godziny spędzone na budowaniu garażu. Prawdą jest, że wszystkie te rzeczy są potrzebne do życia i ktoś je robi. Sama z dumą szykuję dzieciom kolorowe drugie śniadania i podaję rodzinie ciepły obiad, gdy po codziennych aktywnościach zasiadamy do stołu.
W płynnym mówieniu językiem działania pomaga uważność na własne pragnienia i potrzeby. Z nich wypływają nasze motywacje. Jeśli bierzesz na siebie za dużo w ciągu dnia, nie pytasz dlaczego, nie wyznaczasz priorytetów, nie prosisz o pomoc i próbujesz wszystko zrealizować, licz się z presją wewnętrzną i oddechem stresu na karku. Nie rozciągniesz swojego dnia, nie dodasz ziarenek w klepsydrze. W hiperaktywności zgubisz uwagę na siebie i bliskich.
To co możesz zrobić, to nadać znaczenie działaniom, poukładać je – potrzebne, pilne, ważne, istotne, niepotrzebne – lub podzielić się odpowiedzialnością za ich realizację. Zdejmiesz z siebie dodatkowe napięcia i być może nawet dostrzeżesz, że nie tylko TY działasz. Co tracisz? – złudne poczucie kontroli nad życiem własnym i bliskich. Co zyskasz? – oddech, przestrzeń na własne myśli i ludzi, którzy po pierwszym szoku, radości lub oporze, staną się uczestnikami Waszego wspólnego dnia, a nie tylko biorcą Twoich działań. Warto!

 

✉️ LIST ✉️

 

 

Duża rodzina to prawdziwe pole bitwy i bardzo długo myślałam, że jestem jedynym wodzem i żołnierzem na tej arenie. Zagarniałam do siebie wszystkie działania wierząc, że nikt nie zrealizuje ich tak prefekcyjnie, jak ja. Tak zostałam nauczona w domu rodzinnym. Członkowie mojej rodziny wykonywali moje polecenia lub przechodzili z jednego kąta w drugi w takt moich pokrzykiwań, odpuszczajc sobie coraz bardziej zaangażowanie. Codziennie wstawałam zmęczona, z głową pełną od zadań do zrealizowania, rzeczy do ogarnięcia i ludzi do zaopiekowania. Właśnie – ludzi na końcu, bo już na nich nie starczało mi siły. I to zaczęło budzić mój największy sprzeciw. Pełen gniewu krzyk i płacz bezsilności. I zbuntowałam się przeciw sobie, przeciw mojemu dotychczasowemu życiu i jego organizacji. Na początku odpuściłam sprzątanie. Rodzina się dziwiła i czasem padł jakiś komentarz o kurzu w kącie lub braku czystych łyżeczek do pomieszania kakao. Refleksji nie było jednak głębszej. Zbuntowałam się po raz drugi. Odmówiłam wożenia dzieci do i z szkoły, tłumacząc im, że dotarcie do szkoły i domu to ich zadanie, ich świat i ich przygody, na który mają moje pełne błogosławieństwo. Płakały, a jakże i … przyzwyczaiły się, a każde odebranie ze szkoły traktują dziś jak szczególny czas z rodzicem. Znalazłam pracę, by sprawdzić czy świat naprawdę mnie potrzebuje czy to tylko taka historyjka wymyślona by zapędzić wszystkich do kołchozu. I odkryłam, że istnieje przestrzeń, w której odpoczywam od braków i nadmiarów życia rodzinnego, a także tęsknię za jego urokiem. Dalej w grę poszły aktywności pozalekcyjne, przy których zawsze musiałam moim pociechom towarzyszyć. Podzieliłam się z mężem tą odpowiedzialnością i okazało się, że wiele mamy sobie wszyscy później do opowiedzenia. Wczoraj naleśniki robił ze mną siedmiolatek, tak perfekcyjnie odmierzając proporcje składników, że otrzymał pochwałę od starszego rodzeństwa. Idziemy do przodu, a ja powoli oddaję swoje wyspy odpowiedzialności bliskim, wdzięczna za ich chęci i brak perfekcji. I szeroko otwieram oczy ze zdziwienia, bo to działa. Stajemy się bardziej rodziną a nie spółką pod jednoosobowym zarządem sfrustrowanego szefa. – napisała mi jedna z Czytelniczek.

 

 

CELEBRACJA – SZCZYT DZIAŁANIA

 

 

Działanie, jako akt świadomie wyrażonej wolności zakłada, że chcę go dokonać, że jest ważny i przemyślany, a nie mechaniczny. Wtedy staje się językiem miłości. Jego szczytową formą jest celebracja. Łacińskie słowo celebrare oznacza – uczęszczać, praktykować, powtarzać, sławić, czyli robić coś uroczyście, z namaszczeniem. Spytasz czy to możliwe?!, gdy pracujesz przy powtarzalnych czynnościach w fabryce lub czytaniu po raz setny podobnych wypracowań swoich uczniów. Celebracja to nie tylko czynność sama w sobie, lecz przede wszystkim świadomość racji, dla której coś robisz.

 

Czyją twarz masz przed oczami podejmując działanie – o to siebie pytaj.

 

Celebracja nie jest tylko okazjonalnym świętowaniem. Jest codzienną uważnością na to, co jest – siebie, bliskich ludzi, innych ludzi, sprawy i wartości, które są dla Ciebie istotne. Nie zatrzymujmy się na rodzaju działania, czasem może nas dziwić, że coś nieznaczącego dla nas, ma wielką wartość dla drugiego człowieka. Celebrować to poczuć smak życia, przez gesty i wielkie dzieła.

Odkrycie, które działania przemawiają do Ciebie i Twoich bliskich w szczególnie mocny sposób, może pomóc Wam celebrować każdy dzień. Dla jednych to będzie wspólne niedzielny obiad dla calej rodziny, dla innych – stos gładko odprasowanych koszul czy naprawienie cieknącego kranu. Ważne, żeby było Wasze.

 

 

JEGO DRUGIE IMIĘ: NIE DZIAŁAJ

 

 

W dzisiejszym świecie doświadczamy nadmiaru lub wręcz natręctwa aktywności, często pozornych. Presja obecności, uczestniczenia, lajkowania, komentowania w realnej i wirtualnej rzeczywistości jest olbrzymia, może przytłaczać.

Popatrz na sprzęty w swoim domu, zaprojektowane by Ci służyć, i spytaj – czy one są mądrzejsze ode mnie? Przecież każdy telewizor, komputer, radio czy ekspres do kawy ma dziś opcję stand by czyli oczekiwania/ trwania. A my, ludzie – istoty zaprojektowane do szczęścia, o ile bardziej świadomie możemy po prostu być!

Wielu z nas ma na początku trudność z opcją nie działaj, ale jesteśmy zdolni się jej nauczyć i odkrywać w sobie nowe przestrzenie.

Pomyśl o tych, którzy robią rzeczy niewidzialni – modlą się, kontemplują, medytują? Co z twórcami, poetami, którzy według obowiązujących tu i ówdzie norm, nic nie robili i byli skazywani przez opresyjne systemy na ostracyzm lub łagier za pasożytnictwo, bo jedynie pisali wiersze? /jak np. Josif Brodski/. Oni byli, są i będą, a ich dzieła żyją i przemieniają wiele umysłów i serc.

 

 

WSPÓLNA MELODIA MIŁOŚCI

 

 

Najpiękniejsze w języku działania jest to, że współgra ze wszystkimi pozostałymi językami miłości:
słowami – bo możesz połączyć je z wysłaniem komuś czułego listu lub z wyprawą do antykwariatu tuż za rogiem, by w jego zakamarkach odkryć ukryte skarby;
wspólnym spędzaniem czasu – gdy zorganizujesz wyjazd w góry, o którym od dawna marzyliście;
prezentami – gdy znajdziesz czas na wypad z przyjacielem po gwiazdkowe upominki;
– z bliskością fizyczną – brzmi szczególnie, bo każdemu z nas potrzeba stworzenia warunków i atmosfery sprzyjającej spotkaniu kochanków.

Za tydzień przeczytasz o języku miłości, jakim są podarunki.

 

ĆWICZENIA – DZIAŁANIE:

 

 

1. Obudź się rano, przed świtem, co na przełomie jesieni i zimy nie jest trudne. Znajdź ulubione miejsce w domu, usiądź wygodnie, otul się kocem, jeśli lubisz, i w ciszy poczekaj na wschód słońca. Patrz, wpatruj się tak długo jak potrafisz. Uchwyć tę chwilę. Kolory, pierwsze promienie. Dla siebie. To jest piękne działanie, które podarujesz sobie na początek dnia. Powróć do tego momentu w ciągu dnia.

 

2. Siedząc w dystansie patrz ukochanemu/ ukochanej w oczy, długo, spokojnie, wymownie. Oddychaj. Uciesz się barwą i blaskiem tych oczu. To one kiedyś, może całkiem niedawno, a może lata temu, spojrzały tak na Ciebie. Patrz uważnie, bez presji,  oprzyj głowę wygodnie, przymruż oczy i patrz. Lecz uważaj, to ćwiczenie może mieć daleko idące konsekwencje, w działaniu.

 

Powodzenia ❤️

Napisz pierwszy komentarz.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.