Iloma językami władasz? Czy planujesz się nauczyć jakiegoś nowego? Mówienie wieloma językami pogłębia nasze poznanie, zdolność komunikacji i rozumienie świata. Czy poznałeś już swoje języki miłości?
Teorię o pięciu językach miłości opisał amerykański antropolog, psychoterapeuta i pisarz Gary Chapman. W książce The Five Loe Languages: How to Express Heartfelt Commitment to Your Mate, wydanej w 1992 r., autor skoncentrował się na człowieku jako bycie psycho–fizycznym oraz obszarze aktywności ludzkiej będącej światem widzialnym. Cenię teorię Chapmana za prostotę i celność obserwacji, choć mnie osobiście zabrakło w tej układance języków miłości jednego puzzla.
Uwaga! Tekst jest dla tych, którzy wierzą, że człowiek to taki byt, który ma duszę. A jeśli ma… to: czym ją wypełnia? Co zaspokoi duszę człowieczą?
Modlitwa
Czym jest modlitwa? Był człowiek, który powiedział:
„Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga,
a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”
św. Ignacy Loyola
/1491–1556/
Niezwykle celna uwaga Hiszpana dotyczy dwóch rzeczywistości w życiu człowieka – tej, która istnieje, ale od niego nie zależy oraz tej, która istnieje i od niego jak najbardziej zależy. Pierwsza to okoliczności naszego życia, na które nie mamy wpływu i możemy zaledwie prosić o to, byśmy umieli je przyjmować. Druga to wszystko, co jako człowiek mam, w co jestem wyposażony do działania – od fizyczności, przez strukturę psychiczno – emocjonalną, talenty, umiejętności, wady, nawyki etc.
Doświadczamy w ostatnich dniach, gdy płonie Australia, ale również przy niezliczonych dramatach, których jesteśmy świadkami, jak niewiele możemy zrobić, będąc tysiące kilometrów od epicentrum zdarzeń. Zawsze możemy się modlić – z serca, umysłu, woli, gorąco. I wielu sięgnęło po moc modlitwy – ludzie modlą się o deszcz, ogarniają czułą pamięcią innych ludzi, zwierzęta, tereny zagrożone, wysyłają dobre myśli, wierząc, że ich siła jest zdolna dotrzeć do najgłębszych przestrzeni świata i przemienić dramatyczną sytuację.
Nie ma jednego wzoru modlitwy odbitego w kulturze duchowej człowieka niczym stempel. Znajdziemy tyle jej form, barw i odcieni, ile jest ludzkich dusz. Jest tradycyjną formułą wyuczoną w dzieciństwie, czytaniem świętych ksiąg, pieśnią, spontanicznym aktem strzelistym, dialogiem, codzienną pracą i nauką, obserwacją świata czy zawieszeniem w ciszy. Modlitwa to aktywność człowieka, która skierowana z jego wnętrza ku czemuś większemu, otwiera go, rozszerza i przemienia. Jest nicią łączącą człowieka a wiecznością.
Robiąc miejsce modlitwie jako szczególnemu językowi miłości, karmimy nasze dusze.
Ordo caritatis
Ordo caritatis to łaciński termin, który oznacza porządek miłości. Wyobraź sobie, że ktoś rzuca kamień w wodę. Wyobraź sobie kręgi na wodzie, które powstają wskutek tego działania. I wyobraź sobie, że jesteś w jego centrum, w najmniejszym kręgu, wewnątrz którego zarazem siła uderzenia i fala jest największa. To ćwiczenie pomaga zrozumieć ordo caritatis – porządek miłości czyli naturalny sposób, w który kochamy. Żyjąc, troszczymy się w pierwszej kolejności o siebie i najbliższych. Siebie, bo jak mnie zabraknie, to nie zdołam uratować nikogo innego. Wiedzą o tym dobrze pasażerowie linii lotniczych, którzy uważnie słuchają komunikatów na wypadek sytuacji zagrożenia i ewakuacji. Zatem ja, moja rodzina i kolejne kręgi – przyjaciele, znajomi, krajanie i wszyscy ludzie. Kto tak kocha – nie traci z oczu dalszych kręgów i osób, które są w potrzebie, lecz odwrotnie – może czuć głęboką duchową łączność z oddalonymi od niego ludźmi, a jednak troszczyć się o nich adekwatnie do sytuacji.
Po co nam porządek w miłości? – zapytasz. Dlatego, że choć nasza ludzka, współczująca natura podpowiada nam, że możemy ogarnąć miłością wszystkich, to praktyka działania jest konkretna i nieubłagana. Mówi nam: nie da się wszystkich kochać tak samo mocno i w taki sam sposób. A nawet – nie da się pomóc wszystkim. Porządek miłości wskazuje nam kryteria, jak dobrze pomagać.
Jak zatem pomóc tym z najbardziej odległego kręgu, którym świat się wali, a nas tam nie ma? Wchodzą tu oczywiście wszystkie konkrety jak pomoc materialna, medyczna, społeczna, polityczna. Ale dalej idąc – co, jeśli ja pojedynczy człowiek, wrażliwy i proaktywny nadal nie mam możliwości udzielić pomocy w żaden fizyczny, spektakularny sposób? Modlę się. Modlitwa jest w tym momencie najgłębszym przylgnięciem do innego bytu w jego potrzebie, w jego ranie oraz zwróceniem się o pomoc do Bytu, w który wierzę, w którym pokładam nadzieję całym swoim życiem. Dlatego modlitwa jest językiem miłości.
Medytacja
Medytacja z łac. meditatio oznaczała pierwotnie zagłębienie się w myślach, rozważanie, namysł.
W wymiarze kultury chrześcijańskiej medytacja nie istnieje w oderwaniu od źródła życia duszy czyli Boga. Praktyka medytacji to najczęściej praca nad fragmentem Biblii, innym wybranym tekstem lub słowami konkretnej modlitwy. Spotkanie ze słowami jest tu faktycznym spotkaniem ze Słowem. Jest to spotkanie integralne, które obejmuje sfery intelektu, zmysłów i woli. Ogarnia człowieka takiego jakim jest w chwili medytacji – wewnątrz relacji i okoliczności jakie przeżywa, z bagażem jego osobistej historii i oczekiwaniami wobec przyszłości. W medytacji stajemy przed Bogiem tu i teraz. I to tu i teraz jest istotne. Celem medytacji chrześcijańskiej jest wejście w dialog z Bogiem.
Medytacja była praktykowana od czasów antycznych jako część różnych tradycji religijnych i wierzeń. Istnieje wiele stylów medytacji i typów aktywności uważanych za praktyki medytacyjne. Dziś rozumie się medytację również jako ćwiczenie umysłu, które służy zejściu na inny poziom świadomości po to, by oderwać naszą duszę od świata, dokopać się do jej głębi i ubogacić tym, co jest złożone w jej wnętrzu.
Medytacja jest stosowana w jodze oraz w religiach i duchowości Wschodu (islam – sufizm, buddyzm, taoizm, konfucjanizm, hinduizm, dżinizm) oraz przez niektóre szkoły psychoterapeutyczne. Jest używana jako metoda do oczyszczenia umysłu i jako część terapii złożonych problemów zdrowotnych, takich jak np. nadciśnienie, depresja czy stany lękowe. Mnisi buddyjscy włączają ponoć medytację uważności do swoich codziennych czynności, jako formę treningu umysłu. Stąd wywodzą się popularne obecnie Mindfulness, czyli trening uważności oraz Zen, czyli cicha medytacja, która w swojej podstawowej praktyce zwanej zazen (z jap. dosłownie siedzący zen, siedząca medytacja) zmierza do poznania prawdziwej natury przez osiągnięcie stanu buddy.
Niezależnie od rozumienia medytacji, jest ona określana przez praktykujących jako język miłości, głębokiego porozumienia ze sobą i tym, w co wierzymy.
Kontemplacja
Kontemplacja z łac. contemplatio jest szczególną formą medytacji, jest metodą aktywności poznawczej realizowanej poprzez skupienie, pogrążenie się w myślach, przyglądanie się czemuś.
Łacińskie określenie odnosiło się pierwotnie do oglądania lotu ptaków, aby wyczytać z nich bieg swojego losu. Możliwe, że później dotyczyło również oglądania wszelkich znaków czy zwiastunów dla znalezienia wyjaśnienia zdarzeń życia. W pismach pisarza, mówcy, filozofa i polityka rzymskiego Cycerona (106-43 r. p.n.e.) wyraz contemplatio oznacza: spojrzenie, patrzenie, przeglądanie się, badanie. U późniejszych zaś pisarzy łacińskich (II-VI w. n.e.) znaczy także rozważanie, uwagę, wgląd.
Na kontemplacji opiera się filozofia klasyczna, a co za tym idzie i nauki empiryczne.
W kontekście duchowości chrześcjańskiej kontemplacja jest czystym uwielbieniem Boga przez obserwację i wgląd w Jego dzieła. Jest wpatrzeniem się w Niego po to, by odkryć swoje prawdziwe oblicze.
Do dziś dźwięczy mi w uszach postawione kiedyś przez przyjaciela pytanie: Czym było JA przed spotkaniem z TY?
Kontemplacja jest językiem miłości wyszeptanym w głębi duszy.
Czy włączasz modlitwę do swojej palety języków miłości?
***
Oto myśli o modlitwie, które przyszły do mnie:
Modlitwa nigdy nie jest ponad siły człowieka.
Modlitwa jest początkiem i końcem.
Modlitwa jest drogą poznania bytu.
Modlitwa jest ciszą.
Modlitwa jest spotkaniem dusz.
Modlitwa jest aktem wiary, zaufaniem.
Modlitwa jest powierzeniem się rzeczywistości znanej,
a nieodsłoniętej, niewidzianej.
Modlitwa jest jak ramiona matki.
Modlitwa jest zaufaniem drodze.
Modlitwa jest wiernością swojemu doświadczeniu.
Modlitwa jest codzienną praktyką wdzięczności.
Modlitwa jest nicią utkaną pomiędzy ja a wiecznością.
Tu znajdziesz moje rozważania na temat pięciu języków miłości według teorii Gary’ego Chapmana: Kontakt fizyczny, Słowa, Wspólnie spędzony czas, Działanie, Podarunek.
4 Odpowiedzi
Katarzyna Katisha Winters
11 stycznia, 2020Codziennie wyrażam wdzięczność za każdy dar, jaki otrzymuję od życia. Czy to modlitwa? Na swój sposób tak. Modlitwa dziękczynna.
Chrześcijańska modlitwa dziękczynna, buddyjska medytacja zen, filozoficzna kontemplacja – wszystkie towarzyszą mi na mojej ścieżce.
Refleksyjny tekst, Olgo, przywołał mi z głębin pamięci wiersz Juliana Tuwima pt. „Modlitwa”, który niżej cytuję.
Dziękuję Ci za te refleksje. Piękną fotografią je okrasiłaś…
Ściskam!
„Modlę się Panie, ale się nie korzę:
Twarde są słowa modlitwą zrodzone.
Daj mi wytrwania i sił wiele, Boże,
W życiu, co będzie twórcze i szalone.
Daj mi, o Panie, poczynań płomienność
I nieugiętą daj ku Sobie wolę.
Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność
W wiecznej jedności na duszy cokole.
Ale pamiętaj: gdy padnę, nieszczęście
Moje olbrzymie w twarz cisnę Ci, Boże.
Wiedz: w górę wzniosę dwie żelazne pięście,
Oczy spłomienię, spojrzę i – zagrożę!”
Olga Bartnik
11 stycznia, 2020Kasia, dziękuję Ci pięknie za komentarz i przywołanie znakomitego wiersza Tuwima. W jakimś aspekcie wszystko, co robimy z wdzięcznością jest modlitwą. Uścisk, Olga
Janusz N
12 stycznia, 2020O co by nie modlił się człowiek – pisał Turgieniew – modli się o cud. Każda modlitwa sprowadza się do następującej: „Panie Boże, spraw, żeby dwa i dwa nie było cztery!” Bo tylko taka modlitwa bywa konkretną i prawdziwą. Modlić się do wszechludzkiego ducha, wyższej Istoty, kantowskiego, heglowskiego, oczyszczonego, bezpostaciowego boga? – Szkoda trudu, nie warto!
Ale czy nawet osobisty, żywy, wyobrażalny Pan Bóg może sprawić, by dwa i dwa nie było cztery? – Konkluduje dalej mistrz rosyjskiego realizmu. – Każdy wierzący, jego zdaniem, odpowie krótko: może! – Na domiar czego zobowiązany jest też po raz kolejny utwierdzić w takim przekonaniu samego siebie.
Lecz jeśli rozum jego przeciwstawi się takiej bezmyślności? – Tutaj Mickiewicz takiemu przychodzi z pomocą: „Gdyby z twych oczu ziemskie opadło pokrycie Obaczyłbyś nie jedno wkoło siebie życie, Umarłą bryłę świata pędzące do ruchu.…” itd.
A jeżeli zaczną mu oponować w imię prawdy – wystarczy tu przypomnieć znakomite pytanie: „A co to jest Prawda?” 😉
I dlatego: pijmy i weselmy się. I módlmy…
Olgo, pięknie dziękuje za kolejny interesujący tekst.
Olga Bartnik
12 stycznia, 2020Januszu, dziękuję za piękny, poetycki komentarz.
Mój Bóg jest Osobą, ma Imię. I w dodatku jest ziszczeniem tego cudu, że dwa plus dwa to nie cztery. To co mnie fascynuje w modlitwie, to żywa Obecność, która jednak nie stanie się realna dla mnie, bez mojego „fiat mihi secundum verbum Tuum” czyli mojego wolnego „tak”. To jest „skandal” i historia człowieka, że mu się ziścić bez niego samego nie może.
Próbuję się w swoich tekstach, pewnie z różnym skutkiem, odwołać do ogólnoludzkiego doświadczenia – tej przestrzeni wewnętrznej, której człowiek sam sobie nie wypełni.
Dziękuję, że czytasz. Olga