Wszyscy lubią prezenty i kropka. Tak, ale jedni mniej, a inni bardziej. Spotkałam w życiu ludzi, którzy obdarowani reagowali wybuchem radości, ale i onieśmieleniem, milczeniem a nawet negacją wartości upominku, choć został dany ze szczerego serca. Wtedy nie wiedziałam, co zrobiłam źle. Dziś wiem, że to nie był ich język wyrażania miłości, przyjaźni czy sympatii. I nie trzeba nikogo uszczęśliwiać na siłę. Nasze szafy są pełne niechcianych cudeniek.
PODARUNKI W CZASIE
Mam przekonanie, że prezenty są szczególną barwą głosu w języku ludzkim. Głosu, który się zmienia wraz z nami, dojrzewa. Były częścią przyjęcia kogoś w orbitę swojego świata od zawsze. Posłańcy władców do innych krain przywozili dary, którymi mogli imponować – drogie kamienie, rzadkie futra czy przyprawy i egzotyczne zwierzęta. Znaczyły one coś dla dającego i obdarowanego, mówiły o człowieku i kulturze, z której pochodzi.
Dzieci cieszy każdy podarek, ale w miarę czasu obrastamy w doświadczenia, które budują nasze ograniczenia. A, że prezenty to takie materialistyczne podejście do potrzeb drugiego człowieka – z dolnej półki… A, że na dobrą sprawę nie potrzeba nic nadzwyczajnego, żeby być szczęśliwym – z górnej półki logiki. A też, że trzeba komuś coś oddać w zamian lub, że któryś z wymienionych między sobą prezentów był nieadekwatnej wartości, co budzi rozczarowanie w jednych, a onieśmielenie w drugich.
PREZENT CZYLI KONKRET
W obdarowaniu i przyjęciu prezentów widać nas samych, nasze wartości. Już za chwilę pójdziesz szukać podarunków dla swoich bliskich i o tym chcę Ci dziś opowiedzieć. O radości myślenia czy to apaszka w kwiatowy wzór będzie najlepsza dla mamy, a ciepły szalik dla taty. Ale może ona woli roczną prenumeratę ulubionego miesięcznika, a on rękawice bokserskie, które przypomną mu stoczoną w młodości walkę? A co dla ciotki – artystki, z którą spotykam się raz w roku na Wigilii? Ona pewnie ucieszy się z biletu do teatru lub nowego wydania albumu o sztuce secesyjnej. Czy świątecznym zakupem wesprę pasję mojego dziecka, czy tylko zapełnię kolejne szuflady nikomu niepotrzebnymi przedmiotami? Czy wypatrzę coś wyjątkowego w dziale męskim dla ukochanego Mężczyzny, pochodzę z tą myślą, przytulę ją i przekonam samą siebie, że ze świata rzeczy to on na pewno chciałby tę jedną? I czy będzie przypominała mu mnie? Ja tak wybieram prezenty. Myślę o osobie, jej pasjach i o tym, jak wstrzelić się w jej marzenia. A Ty?
CENNE I BEZCENNE
Jedni z nas lubią dostawać podarunki cenne i przemyślane przy ważnych okazjach osobistych i rodzinnych. Znaki pamięci i wtajemniczenia w nasze upodobania. Znam też ludzi, dla których prezent to swego rodzaju statement czyli wyrażenie siebie, oznaka statusu społecznego. Inni, cudowne podekscytowani, przyjmują niespodzianki bez okazji, podkreślające wyjątkowość chwili. Z każdego drobiazgu cieszą się jak dzieci i nie jest nawet istotne czy trafiłeś w środek tarczy oczekiwań czy daleko poza nią. Oni uczą nas, że rzecz staje się symbolem naszych uczuć, ma wymiar sentymentalny oraz, że to co najważniejsze w upominkach leży gdzieś między szeleszczącym papierem a pełnym wdzięczności uściskiem.
Pieśń darem wybrzmiała
Przypominam sobie pewne opowiadanie i film na jego kanwie o młodym małżeństwie w czasach wojny. On – urzędnik, najcenniejsza rzecz jaką posiadał to zegarek. Ona – nauczycielka, najpiękniejsze co posiada to włosy. Oboje pragnęli wyrazić miłość drugiemu w konkrecie. On sprzedał swój zegarek, by kupić jej w prezencie świątecznym ozdobny grzebień do włosów. Ona obcięła włosy, by je sprzedać i kupić mu łańcuszek do zegarka. Spotykają się przy wigilijnym stole i odkrywają swoje prezenty. Choć w pierwszej chwili ogarnia ich smutek i lęk przed ujawnieniem swojej części tajemnicy ukochanemu, to ostatecznie widzą, jak przez soczewkę, miłość włożoną w akt obdarowania. Bardzo mnie ta historia poruszała i dalej porusza…
KUPIĘ CI PĘCZEK RZODKIEWEK
… na rogu Nowego Światu, Kupię ci pęczek rzodkiewek zamiast, bukietu kwiatów – śpiewała kiedyś Gawęda, zawierając w tym radosnym tekście prawdę, że dary mogą być różne dla różnych ludzi.
Dla wielu prezenty to przyzwyczajenie, nieświadomy nawyk kupowania i zbywania rzeczy, wyniesiony z domów rodzinnych czy wygenerowany sprawdzonymi prawidłami marketingu.
Statystyki tego nie pokażą, jest jednak wielu ludzi, którzy zupełnie nie mówią językiem prezentów. Dla nich każde święta, urodziny, imieniny czy ważne rodzinne spotkania są wyzwaniem, zakończonym bólem serca. Jeśli wybierasz prezent dla jednego z nich, pamiętaj o kontekście życia osoby. Idealiści wierzą, że pragnienia najbliższych nie zaspokoi zgrabnie zapakowane pudełeczko i będą tak długo szukać motywu przewodniego relacji, aż go znajdą. W idei, słowie, melodii, modlitwie, kontemplacji czy rękodziele. Inni, jako miłośnicy wspólnego spędzania czasu, z łatwością wybiorą wyjazd w ukochane miejsca, by wspominać później szum morza lub górskiego potoku, który budził ich o poranku. Albo kupią długo wyczekiwaną powieść ulubionego autora i uczynią z niej wspólną lekturę na długie, zimowe wieczory. Dla zmęczonych rodziców maluchów najlepszym, co mogą otrzymać jest niemal zawsze czas we dwoje, ponieważ to on pozwala powrócić do źródła podjęcia wielkiego dzieła, jakim jest wychowanie dzieci. Dziadkowie zaś nie muszą wysilać się na zakup plastikowych zabawek dla wnuków, lecz z pożytkiem dla trzech pokoleń, ofiarować najmłodszym swoją przestrzeń i obecność podczas zimowych wieczorów.
Kto daje, dwa razy otrzymuje
Nauczono nas, że kto daje, dwa razy otrzymuje. To prawda. Ale dotyczy człowieka, dla którego ta forma wyrażania miłości ma wartość. Wtedy cieszy się on podwójnie, bo i odgadł czyjeś pragnienie i je zrealizował. Jednak branie to także wielka sztuka. Czasem większa niż dawanie. Bo biorący daje więcej, pozornie nie dając nic w zamian. Daje miłość, cierpliwość, zrozumienie, pokorę przyjęcia daru, swoją dojrzałość w bliskim spotkaniu z drugim człowiekiem.
Prezent winien być sposobem wyrażania uczuć do osoby, nigdy zaś środkiem do zdobycia czegoś jej kosztem. Istotne, by nie zredukować całego bogactwa przeżywania relacji do rzeczy. Tu wspiera nas cała paleta barw podstawowych, pochodnych i moich ulubionych – przełamanych odcieni miłości.
***
ĆWICZENIE W ZAKRESIE DAWANIA I PRZYJMOWANIA PREZENTÓW
Zanim wpadniesz w mechaniczną pułapkę przedświątecznych przygotowań, zatrzymaj się i uważnie odpowiedz sobie, głęboko w sercu, na cztery pytania:
1. Czym obdarujesz siebie?
2. Czy wiesz kogo i czym chcesz obdarować?
3. Czy dajesz drugiej osobie po prostu rzecz czy dzielisz się sobą w tym akcie?
4. Czy tylko bierzesz od kogoś prezent czy już nauczyłeś się przyjmować człowieka, który stoi z ręką wyciągniętą w twoim kierunku?
Tekst został pierwotnie opublikowany w listopadzie 2018 na fanpejdżu Olga Bartnik – Głębia.
Tu znajdziesz moje rozważania na temat pięciu języków miłości według klasyfikacji Gary’ego Chapmana: Kontakt fizyczny, Słowa, Wspólnie spędzony czas, Działanie.
A już w grudniu moja refleksja o szczególnym języku miłości, którego u Chapmana mi zabrakło… Zaciekawiłam Cię? Zajrzyj koniecznie…
Wszystkie prawa zastrzeżone
3 Odpowiedzi
Anna Stranc
24 listopada, 2019Prezenty to dla mnie trudny temat. Kiedyś jako dziecko lubiłam je dostawać. Teraz wolę sama je sobie robić, bo kto, jeśli nie ja znam siebie najlepiej.
Jeśli ktoś chce dostać ode mnie prezent, musi podać rzeczy, które chce otrzymać. Nikomu nie robię prezentów, nie wiedząc, czego naprawdę pragnie dana osoba.
Zwolniłam swoich bliskich z dawania mi prezentów i oni zwolnili mnie. Tak się czuję lepiej. Wiem, że dziwne. Co zrobić.
Olga Bartnik
24 listopada, 2019Wiem dokładnie jaki prezent chcę dostać od Ciebie – pachnącą drukiem, wydaną i wyczekaną książkę Anny Stranc 🙂
Anna Stranc
25 listopada, 2019Dziękuję za wiarę w moje możliwości. Jeśli tak się stanie, to będzie prezent bez okazji 🙂