Magdalena Białecka sama siebie nazywa starą Smoczycą, która zjadła zęby na pisaniu i uczy pisania innych. Jest pisarką, dziennikarką – freelancerem współpracującym ze Zwierciadłem, Sensem, Bluszczem, Tygodnikiem Powszechnym, Rzeczpospolitą. Jej debiut pisarski w 2007r. to książka ”Rozbiórka – wiersze, rozmowy i portrety 26 poetów”. Druga książka to ”Olśnienia” /2009/, a tutaj przeczytasz jej recenzję. Jest również twórczyną przestrzeni pisarskiej Pracownia Słowa.
Spotkałyśmy się na internetowym Warsztacie pisania do prasy, gdzie przez osiem tygodni, pod czujnym smoczym okiem, zgłębiałam tajniki skutecznego pisania artykułu prasowego.
…Pokaż mi swój tekst, a powiem Ci, jaka jesteś…
Olga Bartnik: Witaj Magda na blogu Kobietą być. Miło Cię gościć. Wywiady do książki „Olśnienia. Chwile, które odmieniają.” prowadziłaś od maja 2006 do marca 2009. Objęły aż 38 znanych postaci. Skąd pomysł na książkę opartą na cyklu spotkań?
Magdalena Białecka: Witaj. Wszystko zaczęło się od mojego osobistego przeżycia. Bardzo osobistego, wręcz intymnego. Bo takie właśnie są prawdziwe olśnienia. Opisałam je we wstępie do tej książki – o kolejnych wyjazdach na Ukrainę. W czasie rewolucji, w odwiedziny do Tarasa Prochaśki i wreszcie śladami mojej Babci. Doprowadziły mnie one do odczucia całkowitego współstnienia. Więc to olśnienie było pierwsze. I od razu po nim refleksja, że wszyscy je przeżywamy. Że to są stopnie, którymi wspinamy się spiralnie do góry.
I że tymi schodami wszyscy idziemy. Bardzo zachciałam się dowiedzieć, co inni zobaczyli wcześniej i co może na mnie czekać później. I wymyśliłam cykl rozmów – z różnymi znanymi ludźmi sztuki i kultury o takich właśnie przeżyciach. Prowadziłam go ponad rok na łamach miesięcznika «Zwieciadło». I były to dla mnie tak niezwykłe rozmowy, że nie chciałam ich kończyć po zamknięciu rubryki.
I postanowiłam zbierać je dalej, w książkę. Znalazłam wydawnictwo – «Drzewo Babel», uzgodniłam dalszą listę rozmówców i kontynuowałam rozmowy przez kolejne miesiące.
Ale… może początek był zupełnie inny? Może go nawet nie zauważyłam? Bo ja bardzo długo nie wiedziałam, kim jestem. Dlatego zaczęłam pisać, dlatego tak bardzo chciałam rozmawiać z innymi, mądrzejszymi. I dopiero, gdy przeżyłam to moje olśnienie, to uczucie współistnienia, pytanie o mnie samą przestało mieć dla mnie znaczenie. Więc może to wszystko wzięło się z mojej wcześniejszej niewiedzy?
Z mojego pytania? I z moich ciągnących się poszukiwań?
OB: Jak zaplanować, spotkać i zsynchronizować pracę nad książką opartą na opowiadaniach tak różnorodnych bohaterów? Jak to praktycznie wyglądało?
Do projektu «książka» przystąpiłam już mocno przygotowana – mniej więcej połowę materiału miałam zebraną z cyklu, który prowadziłam wcześniej w «Zwierciadle». Spośród tych historii, wspólnie z wydawcą, wybrałyśmy kilkanaście, naszym wspólnym zdaniem, najciekawszych. Następnie ustaliłyśmy listę rozmów do zrobienia. I to była dalej zwykła dziennikarska robota – szukałam kontaktów, telefonów, dzwoniłam, prosiłam, umawiałam się, rozmawiałam, spisywałam i autoryzowałam.
Wszystko szło wtedy do korekty i gdy zebrała się ustalona przez nas liczba 38, zaczęłyśmy te rozmowy na różne sposoby układać. Jak puzzle. I okazało się, że najprostszy i najlepszy sposób zaproponowała wydawca. Otwarcie olśnieniem najmłodszej mojej rozmówczyni – Agi Zaryan i zamknięcie opowieścią najstarszej (przynajmniej dwa pokolenia starszej) profesor Barbary Skargi. Takie ułożenie stworzyło obraz jednej linii życia. Taka struktura idealnie odbija moje odczucie współistnienia. Ten cykl rozmów, te prawie 3 lata rozmów, to był niezwykły czas. Czułam się, jakbym przeszła tymi schodami życie wiele razy. To był czas nieustającego olśnienia.
OB: Wielu pisarzy przyznaje, że książki są dla nich jak dzieci. Jesteś matką dwóch książkek i dwojga dzieci. Czy wracasz czasem do swoich pierworodnych dzieci po piórze?
MB: Nie wracam. Wydałam je i poszły w świat. Ja byłam im całą sobą oddana na etapie ich powstawania. Potem zaczęli się nimi zajmować Czytelnicy. One po to powstały, by szły dalej i wzbogacały innych. Z resztą te dwie książki – «Rozbiórka» i «Olśnienia» to obraz mnie z tamtego czasu. Ja jestem już zupełnie gdzie indziej. I raczej patrzę wprzód niż za siebie. Myślę, co teraz, co dalej?
Chociaż… wróciłam do nich raz. W zeszłym roku w mojej latajacej Pracowni Słowa na Facebooku wymyśliłam otwartą i powszechną akcję pisania olśnień. Zaprosiłam wszystkich chętnych. I każdy poszukiwał takiej własnej perły, którą potem opisał, podobnie, jak w tej książce, na 3000 znaków (ze spacjami). To była taka przedświąteczna akcja, taki prezent. I nie uważam ją za zamkniętą. Myślę, że podejdę do niej cyklicznie i co roku będę dodawać do tego naszego Pracownianego zbioru kolejne olśnienia. Więc, jeżeli chcesz zostać poławiaczką własnych pereł, odkryć swój skarb i go opisać, do dzieła! Bierz notes czy komputer i nurkuj w sobie!
OB: Odkryłam, że Olśnienia wydałaś w roku swych 33 urodzin. Dla wielu jest to szczególny wiek, zwany Chrystusowym. Wiek przemiany, zakończenia starego lub rozpoczęcia nowego etapu, dojrzałości, która niesie coś za sobą. Czy dla Magdaleny Białeckiej to był również szczególny moment życia?
MB: Był. Choć nie wiem, czy wiążę to z tą konkretną liczbą. Raczej z sumą tego wszystkiego, co wydarzyło się wcześniej. Ale z sumą całkowitą. Z moimi osobistymi zmaganiami, poszukiwaniami, pytaniami, odkryciami… I wreszcie z olśnieniami – moimi i cudzymi, które dzięki tym rozmowom, też poniekąd stały się częściowo moje. Czułam się, jakby ktoś mi wtedy na dłuższą chwilę uchylił rąbek tajemnicy życia. Tak nagle i mocno poczułam się częścią tego wszystkiego. Małą i potrzebną, tak samo, jak wszystkie inne elementy. To był przepiękny rok.
OB: Czy poza osobistą, jest w tej książce historia, szczególnie bliska Twemu sercu?
MB: Nie mam jednej wybranej. Wszystkie je noszę w sobie. I łapię się tylko czasem na tym, że przeżywając coś uświadamiam sobie, że ja to skądś znam. Że ktoś już to zobaczył, przeżył i opowiedział. A ja tego wysłuchałam i zapisałam. Że to jest w mojej książce. I wtedy najczęściej uświadamiam sobie, że weszłam w kolejny rozdział mojego życia. Że jestem piętro wyżej…
OB: Czy pracujesz teraz lub zamierzasz pracować nad jakimś dziełem?
MB: Bardzo bym chciała. Bardzo bym chciała mieć taką przestrzeń – na myślenie, tworzenie i pisanie. Ale na tym etapie mam dwoje małych dzieci, przy których jestem w stanie skupić się tylko na chwilę. I te chwile łapię i wykorzystuję na prowadzenia Pracowni Słowa na Facebooku, różnych grup warsztatowych, treningów indywidualnych i na pisanie do prasy. A z książkami czekam. Noszę w sobie kilka pomysłów i nawet wiem, od którego zacznę. Tylko nie wiem, kiedy…
OB: Uczysz lekkiego, wciągającego pisania. Ale również tego, że pisanie to sposób na komunikację z sobą i innymi. Jak to się dzieje, że jednych autorów lubimy czytać i chcemy więcej, a do innych nie wracamy?
MB: Po prostu. Z jednymi chcemy rozmawiać, z innymi nie. Nie jest to, moim zdaniem, kwestia warsztatowa. A w każdym razie nie warsztat jest tu decydujący, tylko człowiek. Ten człowiek, który coś do nas mówi. Jego suma doświadczeń, przeżyć, przemyśleń
i powstała z tego wrażliwość. To, co dzięki temu jest on w stanie zobaczyć, usłyszeć, odczuć i przekazać. I znowu – do kogoś to trafi, a do kogoś innego nie. Bo przecież tak pięknie się różnimy. W pisaniu, czytaniu, wyborach i po prostu. Ale idź za tym, co Cię pociąga. Czytaj to, co do Ciebie przemawia. I przeglądaj się w tych tekstach – to pomoże Ci lepiej poznać siebie. I lepiej pisać.
OB: Co to są wyróżniki w pisaniu i jak je odnaleźć?
MB: A co to są wyróżniki w ogóle? To jest to, co nas określa i co nas podkreśla. To nasza wrażliwość. To, co widzimy słyszymy, to, co nas porusza. W pisaniu oddajemy to naszymi wyborami tematów, wątków, form, struktur, narracji, początków, zakończeń, tytułów, obrazów, metafor, języka, stylu… Pokaż mi swój tekst, a powiem Ci, jaka jesteś. Chodzi tylko o to, żebyś Ty sama siebie zobaczyła, odkryła i wyróżniła. Im więcej zobaczysz o sobie i swoim pisaniu, tym pewniej, lepiej i skuteczniej będziesz tego używać. Dzięki świadomości, kim jesteś, zaczniesz kreować świat. Poszukaj swoich punktów zahaczenia z rzeczywistością. I przyjrzyj się swoim ulubionym autorom – jak oni to robią? Czytaj, obserwuj i notuj. Pozwól pisaniu prowadzić Cię w głąb Ciebie.
W ten sposób poznasz swoje wyróżniki.
OB: Zakończmy tym pięknym przesłaniem dla Czytelniczek i Czytelników Kobietą być… – ”Pisz, a poznasz siebie!” Magda, Dziękuję Ci za rozmowę.
MB: Dziękuję bardzo.
Słowo o tym, jak Magda uczy pisania…
Magdalena Białecka uczy lekko, pewnie i z zainteresowaniem tym, co masz w sobie, a co należy odnaleźć i wydobyć. Wiem, bo przeszłam z nią tę drogę krok po kroku. Pamiętam szczególnie naszą rozmowę o wstępie napisanego już artykułu. Chyba nigdy wcześniej nikt nie rozmawiał ze mną w taki sposób o tekście – twórczo, słuchając, zwracając uwagę na to, co w mojej koncepcji jest interesujące i wskazując kierunek. Kreatywnie, subtelnie, konkretnie, bez presji. Wyłuskując najlepsze ziarno z tego woreczka. Po tej rozmowie siadłam do komputera i po prostu napisałam wstęp.
Jeśli oczekujesz, że jako stara Smoczyca będzie zionęła ogniem tak mocno, aż świat zatrzęsie się w posadach, to nic bardziej mylnego. Ona Cię wysłucha, popatrzy mądrymi oczyma i zada kilka pytań – kierunkowskazów. Nauczy Cię jak zaprzyjaźnić się z metaforą. A Ty odkryjesz, że dokładnie wiesz, co chcesz napisać. Magda jest profesjonalna i precyzyjna w obszarze słowa i komunikacji, a wrażliwa i subtelna w odniesieniu do ludzi. Unikalna.
Choć połączył nas warsztat internetowy, zupełnie nie czułam oddalenia o ponad tysiąc kilometrów. Przez cały czas jego trwania czułam się pewna, wsparta, zainspirowana. Poza tym praca z Magdą to realnie o wiele więcej niż sam kurs. To jej towarzyszenie, wiedza, społeczność w Pracowni Słowa, którą tworzy i otwiera na innych. A wszystko to, ponieważ ma głębokie poczucie współistnienia z ludźmi i rzeczami.
Dlatego
Tobie, która piszesz posty na swoim blogu i Tobie, która tworzysz oferty czy stronę internetową oraz Tobie, która odkładasz swoje marzenie o pisaniu na półkę, bardzo polecam współpracę z Magdaleną Białecką. Smoczycą o wielkim sercu i wytrawnym piórze.
Listopad, 2018.
Fot. z prywatnej kolekcji Magdaleny Białeckiej, opublikowano za jej zgodą.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
2 Odpowiedzi
Monika
1 października, 2019Ale czad! Nie zdradziłaś, że Magda dała się zwywiadzić! Super!
Jak obie babki super to wywiad jest czadowy.
Pomimo tego, ze Magdę znam, to z Twojej, Olu, perspektywy wygląda ciekawiej.
Olga Bartnik
1 października, 2019Monika, „Olśnienia. Chwile, które odmieniają.” Magdy Białeckiej kupiłam tuż przed naszą współpracą nad artykułem prasowym. I to była o była moja pierwsza recenzja i wywiad. Bardzo ciepło wspominam nasza rozmowę. Uścisk, Olga