O sprawach najważniejszych mówi się tylko szeptem. Poezja jest szczególnym rodzajem literatury. Nie wystarczy ją czytać. Z nią się obcuje, przebywa się w jej obecności, wśród słów, fraz, znaczeń, w przestrzeni między słowami.
Sam pomysł by być poetą, czyli człowiekiem, który swą myśl, obserwację, doświadczenie wkłada w pisaną formę zwartą, skondensowaną, odsłaniającą to czym żyje jego dusza, a jednocześnie pozostawiającą szerokie pole interpretacji, od zawsze jest dla mnie piękny. Poeta to ten kto jest i ta świadoma, zanurzona w rzeczywistości obecność ma tu zasadnicze znaczenie. Druga cecha poety to dla mnie zdolność nazywania rzeczy.
Czyż nie bierzemy poezji do ręki właśnie po to, by oderwać się od trudu życia, unieść się nad ziemią, doświadczyć i uwrażliwić się na piękno, rozsmakować się w języku, który przecież i my znamy, a jednak nie tak samo składamy słowa?
Z przyjemnością przedstawiam Wam w Głębi kolejny poetycki debiut literacki:
mówię tylko szeptem – tomik poezji autorstwa Moniki Pertek-Koprowskiej, wydany w marcu tego roku przez Wydawnictwo Anagram.
SŁOWO O WIERSZACH
mówię tylko szeptem to sześćdziesiąt pięć wierszy zebranych i podzielonych na dwie części, z której pierwsza, niezatytułowana zawiera pięćdziesiąt trzy, a druga anioły nie umierają… – dwanaście utworów.
Trudno przedstawić w jednej recenzji wnikliwą analizę poetycką aż tylu tekstów, spróbuję uchwycić zatem ogólny kształt poezji, który się z nich wyłania. Choć mamy w rękach debiut wydawniczy, to autorka para się uprawianiem poezji już dwie dekady. Widać to w zwięzłej formie zawierającej w sobie uniwersalne treści oraz w lekkości językowej tak odczuwalnej, jakby pisaniem zajmowała się jedna ręka, podczas gdy druga kręci loki lub miesza herbatę z jaśminu.
Utwory Moniki Pertek-Koprowskiej to wiersze wolne, nieregularne „o budowie rytmicznej nieopartej na żadnym ustalonym schemacie wersyfikacyjnym” w rozumieniu Słownika Języka Polskiego PWN. Większość to wiersze stychiczne, czyli bez przerw i podziału na strofy, choć zdarzają się też nieregularne wiersze stroficzne. To wiersze melodyjne, rzadko rymowane, w których przeniesienie, pauza, niedopowiedzenie grają znaczącą rolę stylistyczną. Sama poetka wyraziła to w wierszu ***odeszłam od niego /s. 56/ tak:
…a przecież chciałam istnieć
być wersem niezagłuszonym
tęsknotą lepszego dzisiaj
i jutra niepamiętaniem…
Wartym zauważenia zabiegiem estetycznym jest brak tytułów wierszy, czym autorka – świadomie lub nie – nawiązuje do liryki dawnych epok, gdy poeci nie nadawali osobnych tytułów swoim utworom. Incipit /łac. zaczyna się/ pierwsze słowa utworu, np. pierwszy wers w wierszu bez tytułu, pełni jego funkcję. Tak jest w tomiku Moniki Pertek-Koprowskiej.
Niemal we wszystkich wierszach spotykamy pierwszoosobowy podmiot liryczny czyli nadawcę poetyckiej treści. Swoje wnętrze, uczucia, doświadczenia, emocje, stosunek do świata wyraża frazami bogatymi w środki stylistyczne. Odbiorca przedstawionej sytuacji lirycznej najczęściej jest jawny, jak: nienapisany wiersz, anioł, jakiś bliski ty, określony przez formę czasownika, a połączony z podmiotem lirycznym wspólnym przeżyciem, albo pozostaje ukryty.
Część pierwsza tomiku to wiersze liryczne, egzystencjalne, momentami cierpko-gorzkie, pełne przejmującej tęsknoty, bólu, rozczarowania, jakby odczuwalnego przez podmiot liryczny ciężaru życia. Porusza tematy uniwersalne jak ludzka tożsamość, samotność, prawda, zmienność – niezmienność, trwanie, oczekiwanie, kobiecość, relacje, bliskość, miłość, strata, codzienność. To poetycki zapis niezwykle uczciwej, głębokiej obserwacji rzeczywistości. Znajdziemy tu motywy poetyckie jak sen, drzewo, łzy, pustka, niebyt, dziś, jutro… i metafory jak: urodzić ból (…) radość wykrzywić w zapytanie, snuć swą nić pajęczą w ciemnej piwnicy prób i błędów w: ***mogę urodzić każdy ból /s. 8/. Albo w wierszu *** byłam u siebie tylko raz /s. 58/:
…byłam u siebie tylko raz
przyszłam bez zapowiedzi
bez zbędnych dzwonków
i pukania do drzwi…
(…) nie było spijania
wierszy z filiżanki
nie było rymów
w galaretce…
Część druga to wiersze o aniołach pod tytułem: anioły nie umierają… Temat nawiązuje do chrześcijańskich korzeni kulturowych – biblijnych bytów bezcielesnych, towarzyszy człowieka podczas ziemskiego życia.
Metafizyczny temat, język i nastrój tych utworów poetyckich są lżejsze, jakby zdejmują z barków człowieka przytłaczający balast istnienia. Czuć w nich przestrzeń, osąd rzeczywistości, widać światło nadziei. Znajdziemy tu przepiękne środki poetyckie jak: czarny warkocz niepamięci /s. 63/, skrzydła jak białe słońca i słowa (…) jak gołębie /s. 65/, dopóki cisza nie wrzaśnie /s. 72/.
W poezji Moniki Pertek-Koprowskiej uwagę zwraca język – zwarty, prosty, liryczny, nasycony środkami stylistycznymi, żeby wymienić niektóre: metafora, parafraza, epitet, apostrofa, powtórzenie, personifikacja, pytanie retoryczne, przeniesienie. Nagromadzenie, a nieprzesycenie wierszy warstwą estetyczną, stanowi z pewnością istotną część kompetencji językowych poetki i czyni jej poezję dostępną dla szerokiego grona czytelników.
SŁOWO OD POETKI
Jak powiedziała sama poetka w Wywiadzie Głębi w marcu tego roku:
Myślę, że trzeba mieć w sobie wewnętrzną wrażliwość. (…)
Trzeba widzieć, dostrzegać więcej, ale w sposób nieoczywisty; umieć nazywać to, co skomplikowane prosto i zwyczajnie, a to, co zwyczajne postrzegać czasami niestandardowo.
Dla mnie poezja jest czuciem, więc potrzebuję intensywnych uczuć, by czuć się poetką.
Zapraszam Cię, Czytelniku, sięgnij po tomik wierszy mówię tylko szeptem Moniki Pertek-Koprowskiej. Spotkasz wolną duszę z sercem otwartym na oścież. Jest też anioł, który przysiadł tuż nad jej ramieniem, osłonił ją śnieżnobiałym skrzydłem i milczy zasłuchany w metafizykę wnętrza. Tak, jak ja. Z serca polecam
Olga Bartnik
Monika Pertek-Koprowska, mówię tylko szeptem, Wydawnictwo Anagram, 2020.
ISBN 978-83-65554-59-8
Wybrane wiersze opublikowane za zgodą autorki:
***rosnę wciąż w tym samym miejscu
rosnę
wciąż w tym samym miejscu
bez perspektyw na przesadzenie jedyne na co liczyć mogę
to haniebne ścięcie
by przetrwać
rozrastam się w ramionach
mówię tylko szeptem
chronię cię
przed deszczem
i słońcem
sama moknąc i płonąc
czasami tylko małym listkiem zapłaczę który strącasz złośliwie
Monika Pertek-Koprowska, mówię tylko szeptem, Wydawnictwo Anagram, s. 9.
***
***anioły nie umierają
anioły nie umierają
odchodzą tylko na moment
strzepują kurz z białych skrzydeł
stają w cieniach naszych myśli
i zapalają pochodnie wiary
liczonej na palcach
wiara że byłaś początkiem
wiara że jesteś wiecznością
wiara że będziesz choć chwilą
Monika Pertek-Koprowska, mówię tylko szeptem, Wydawnictwo Anagram, s. 68.
Tu przeczytasz Wywiad Głębi z Moniką Pertek-Koprowską z 7. marca 2020.
Wierszosnucie na Fb.
R E C E N Z J E G Ł Ę B I
Wszystkie prawa zastrzeżone
1 Odpowiedź
Anna Stranc
22 maja, 2020Piękne wiersze, piękna recenzja, choć słowo piękne jest zbyt ograniczone, zbyt wytarte, by użyć go do podsumowania wrażeń po lekturze.
Po wiersze chętnie sięgnę.
Olga Bartnik
23 maja, 2020Pięknie dziękuję Aniu za przeczytanie i komentarz. Rzeczywiście piękne wiersze Moniki. Pozdrawiam serdecznie, Olga
Monika Pertek
31 maja, 2020Dziękuję, Aniu ❤
Katarzyna Katisha Winters
28 maja, 2020Świetna recenzja, Olgo! Wiersze Moniki przeczytałam, ale po ich lekturze poczułam ogarniający mnie smutek. Spłynął na mnie, jak gęsty welon. Napisałam nawet Autorce, że gdybym trafiła na tomik wiele lat temu, zaliczyłabym Ją bez wahania do „kaskaderów literatury”, których utworami zaczytywałam się swego czasu. Kilka wierszy mocno do mnie przemówiło, ale życzyłabym sobie sięgnąć kiedyś po bardziej optymistyczne teksty Moniki. Czekam więc na kolejny tomik, akcentujący mocniej radość niż cierpienie. Ściskam mocno!
Olga Bartnik
29 maja, 2020Dziękuję Kasiu za Twoją refleksję. Sztuka otwiera w nas wiele okien i drzwi. Ja w tym tomiku widzę dwa zbiory wierszy jak kręgi na wodzie. Pierwszy, który jest uczciwą obserwacją siebie i rzeczywistości oraz drugi, który sięga do źródeł naszej kultury i jej archetypów funkcjonującej w zbiorowej świadomości. I w tym drugim znajduję światło nadziei. Pozdrawiam Cię mocno:) Olga
Monika Pertek
31 maja, 2020Właśnie to światło mnie prowadzi przez mrok. Cieszę się, że je widzisz 🙂 Podmiot liryczny nie ma łatwo, bo zbyt wiele czuje, a jednak pokłada nadzieję.
Katarzyna Katisha Winters
4 czerwca, 2020Piękne porównanie, Olgo, do kręgów na wodzie! Pozdrawiam ciepło!
Olga Bartnik
5 czerwca, 2020Piękne dzięki Kasia, uściski ślę. O.
Monika Pertek
31 maja, 2020Kasiu, ja to nawet jestem z siebie dumna, że zaliczyłaś mnie do tego zacnego grona. Nie moim celem zasmucanie Czytelnika, ale wiem, że radość to nie mój temat. Może kiedyś się to zmieni, choć od zawsze miałam takie fascynacje, takie wzorce i taką tematykę. Ja mimo wszystko widzę duże szanse na pozytywne interpretacje. W moim smutku zawsze jest nadzieja. Dzięki niej piszę i dzięki niej jest ten tomik. Nie miałam wiary, ale nadzieja tliła się wiele lat. Dziękuję za te słowa. Serdecznie pozdrawiam 🙂
Katarzyna Katisha Winters
4 czerwca, 2020Och, Moniko, cierpienie zwykle bywa bardziej twórcze niż radość. Sylvia Plath napisała najpiękniejsze wiersze, będąc w głębokiej depresji. Sama kiedyś pisałam mocno przejmujące i nasączone emocjami teksty, gdy cierpiałam. Ba! Podziwiałam zawsze „kaskaderów” literatury, byli długi czas moimi wzorcami i ich treściami karmiłam swoją duszę. Sądzę, że każdy musi przejść swą ścieżkę, aby odkryć na niej radość życia, potrafić się nią cieszyć i o niej pisać. Mnie się to udało. Odeszłam daleko od pełnych cierpienia treści (książek, piosenek). Przestały w pewnej chwili rezonować z moim sercem i pożegnałam się z nimi. Wszystkie moje przemyślenia, zapiski z czasów smutku, usunęłam.
Twoja poezja, Moniko, głęboko wzrusza i sięga do zakamarków duszy, spowitych cieniem. Ale z cieni wyłania się promień światła, nadziei, o której piszesz, że tliła się w Tobie wiele lat. Wiem, że potrafisz zaprosić do swego życia radość. Nadzieja Cię w tym wspomoże i pewnego dnia przeczytam tomik Twojej poezji, rozświetlony jasnym światłem szczęścia.
Mocno przytulam!
Monika Pertek
31 maja, 2020Olgo, z całego serca dziękuję za to, że z taką czułością pochyliłaś się nad moją poezją ❤ Jest dobre, piękne słowo oraz rzetelne, wnikliwe oko. Cudowna recenzja, której żadna nas się nigdy nie powstydzi.
Olga Bartnik
31 maja, 2020Monika, ja dziękuję za możliwość przedpremierowego przeczytania Twojego debiutu poetyckiego i skreślenia kilku słów na okładkę. Wspaniałe doświadczenie nie tylko literackie, ale też ludzkie – bycia ciut bliżej, współdzielenia Twoich uczuć, gdy tomik był wydawany. Gratuluję Ci raz jeszcze. Uściski, Olga