Na krawędzi uczuć Anny Partyki-Judge – to książka o znajomości starej jak świat, zrogowaciałej, wstrząsającej naszym jestestwem. O tej, która siada człowiekowi na ramionach, mości się, nie baczy na to, że nas złamie lub przygniecie do ziemi. Nie dba o to, czy wstaniemy na nowo. O zdradzie.
Zdrada jest kobietą
Zdrada ma w wielu językach świata rodzaj żeński. Jest kobietą, dziewczyną, jak każda z nas. Może ma włosy w zupełnym nieładzie, rozwiane wiatrem i nie ugładzone przez żadną czułą dłoń. Może nie sypia po nocach i pragnie tylko jednego – przytulić się, wpaść w ramiona wrażliwej ludzkiej istoty.
A skoro tak, to ma też własne oblicze, które nie jest tożsame wyłącznie z bólem w trzewiach, wypłakanymi aż do suchości, podpuchniętymi oczami i wewnętrzną żądzą zemsty. Może jest w niej nuta czuła, bliska, nieodzowna sercu każdego człowieka?
Autorka powieści zdrady nie chowa, nie przykrywa pod ukwieconym obrusem, na którym przyjmuje się gości. Jej bohaterki dojrzały do tego by opowiedzieć o zdradzie w ich życiu. Czym jest, dlaczego stanęła na ich drodze, co im wyrządziła.
Sześcioro drzwi
Pisarka otwiera przed czytelnikiem sześcioro drzwi. Pełnymi poetyki i rytmiki opisami opowiada sześć osobistych historii kobiet – Basi, Anny Karoliny, Edyty, Marty i Judyty.
Czytając książkę, czułam się jakbym w każdym rozdziale otwierała drzwi prowadzące do pokoju życia kolejnej bohaterki, a końcem rozdziału je zamykała. By ponownie wejść do niego za moment. Czasem jakieś drzwi uchylały się w dwutakcie. Czasem zamykały solo i dało się słyszeć za nimi ciche, cienkie łkanie. Piano, pianissimo. To dusza złamana, zagubiona, oddzielona.
Czasem dało się słyszeć duet dźwięczny jak śpiew ptaków wieczorną porą, zanim udadzą się na spoczynek. To urocze trele dwu bratnich dusz, które nie mogły się rozstać.
Czasem rytm opowieści biegł razem z bohaterką przez las i wydobywał się z jej gardła głośnym allegro. Po tym poznać można było duszę powracającą do ciała, do siebie.
To uważny czytelnik znajdzie w prozie Anny Partyki-Judge – rytm, muzykę ukrytą w słowach. Nic dziwnego, jest wykształconym muzykiem.
Co zagrało we mnie
po przeczytaniu tej książki? Zdradzałam jak diabli. Zdradzały mnie różne biesy. To doświadczenie ogólnoludzkie, dlatego bliskie i tak interesujące czytelnika.
Co mnie poruszyło? Pewność osobistego doświadczenia, które Pisarka dowartościowała w tej powieści, że dla człowieka wszystko zaczyna się od spotkania.
W spotkaniu zbierają się jak w soczewce nasza historia, rana, którą ma każdy z nas z zadziwieniem drugim człowiekiem. Z jego historią i z jego raną. Z jego pragnieniami, lękami, marzeniami. Z jego otwartością. W spotkaniu stają naprzeciw siebie dwie wolności. I patrzą, widzą, czują, słuchają, a czasem i mówią.
Drugi człowiek nie jest lekarstwem, magiczną miksturą czy plastrem, którym wystarczy obłożyć ranę i cudnie się zagoi. Nie jest tak. Ten drugi człowiek, znajomy czasem przyjaciel, staje się dla nas punktem odniesienia, wyzwaniem, motorem naszej osobistej zmiany, czasem prowokacją.
Zdarza się, że z takiego spotkania wyrastają relacje jak drzewa w parku. Latami rosną obok siebie, a ich gałęzie rzucając jeden cień, dają miejsce wytchnienia utrudzonym spacerowiczom.
Ale może być też tak, że spotkanie będzie jak klocek domino – jednorazowe, dotknie nas, prowokując od dawna potrzebną zmianę. Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać. – napisał Antoine de Saint-Exupéry w arcydziele „Mały Książę”.
Lekarstwo na zdradę
Spotkania i przyjaźnie są podarowane. Nie są dziełem przypadku. Są dane i zadane. Ratują nas, wskazują drogę, dają do myślenia, motywują do zmiany, lecz nie należą do nas. Każdy z nas należy do siebie i odpowiada za siebie. Autorka ustami jednej ze swoich bohaterek mówi prawdę oczywistą, a tak zagubioną dziś przez człowieka „Twoje życie jest w twoich rękach.”/s. 209/. Zapominamy o tym, że każdy z nas ma w ręku klucz do swojego serca i duszy. Tak łatwo jesteśmy gotowi oddać ten klucz innym, mądrzejszym, piękniejszym, sprawniejszym od nas samych. Tak wygodnie złożyć klucz swojego człowieczeństwa w ręce żony, męża, rodzeństwa, przyjaciółki, matki, terapeuty …
A już sama okładka książki podpowiada nam gdzie mamy szukać odpowiedzi na pytania o siebie. W kobiecie, którą znam i czasem zapomniałam z nią rozmawiać, przytulić i kochać. W przygaszonej żonie i matce, która dziwiąc się sama sobie, idzie do pociągu w takt stukotu kółek walizki o betonowy chodnik. W tej dziewczynie, która umie być sama ze sobą, włóczyć się godzinami po piaszczystej plaży i w końcu zasiąść na wydmie, zapatrzeć się w horyzont i zasłuchać w morze. Wsłuchać w siebie samą.
***
Smaczki, smaczki, chodźcie do mnie!
To, co lubię w recenzjach najbardziej czyli wybrane fragmenty książki, które mnie poruszyły:
„Odrętwienie trwało. Czynności wykonywała automatycznie, lecz bez jakiegokolwiek analitycznego myślenia. Cokolwiek robiła, czuła odrętwienie i chłód. Trzęsące się z zimna usta nie były w stanie artykułować słów. Skostniałe stopy powodowały, że zamiast chodzić, człapała, czując wyraźny ból. Sztywne palce dłoni nie potrafiły przywrócić zdolności chwytania. Miała problem ze składaniem podpisów na podsuwanych kartkach papieru. Ogromnymi ze zdziwienia oczami patrzyła na poruszające się usta prawnika oraz dyrektora banku i nie rozumiała sensu wypowiadanych przez nich zdań. Oddzielała ich lśniąca tafla lodu, zza której dźwięki dochodziły zniekształcone.” /s. 116/
„… – Karolina pierwszy raz zapłakała przed Anną. Cicho, żałośnie, ciężko. Jakby dopiero teraz lodowaty ból w środku zaczynał topnieć.” /s. 214/
„Przytuliły się do siebie i nie odzywając się, weszły z promenady na plażę. Sina toń wody buzowała falami, które pędziły w swoim odwiecznym wyścigu. Słony zapach czepiał się włosów, siadał na rzęsach, igrał z wrażliwą materią zmysłu powonienia.” /s. 215/
Stronę Anny Partyki-Judge na Fb tu znajdziesz.
Opis książki:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
Rok wydania: 2019
Forma wydania: druk
Liczba stron: 318
Numer wydania: I
Rodzaj okładki: miękka
Numer ISBN: 978-83-7674-750-7
Czerwiec, 2019
Recenzja ukazała się w czerwcu 2019 r. na stronie Kobietą być na Fb.
Tu znajdziesz wywiad Głębi z Anną Partyką-Judge.
Wszystkie prawa zastrzeżone
1 Odpowiedź
Karolina Łucja Kozioł
25 listopada, 2019Olgo, uwielbiam twoje recenzje! Mam wrażenie, że dostrzegasz więcej i ujmujesz trafniej niż sam autor. Chyba sięgnę po książkę Anny jeszcze raz.
Olga Bartnik
26 listopada, 2019Karolina, pięknie dziękuję za te słowa. To chyba warto je pisać dalej:) Książka Ani na pewno warta jest przeczytania:) Uścisk specjalny wprost z fiordów Ci ślę… Olga
Katarzyna Katisha Winters
27 listopada, 2019Każda Twoja refleksja, Olgo, pisana z głębi serca i duszy porusza struny emocji ukrytych głęboko… Dziękuję za Twoje teksty.
Olga Bartnik
28 listopada, 2019Kasiu, Dziękuję Ci ślicznie za podzielenie się odczuciem. Uściski ślę:) Olga
Monika Pertek
22 lutego, 2021Przeczytałam jeszcze raz i teraz mogę dać komentarz, bo kiedyś nie umiałam 😉
Szukasz w tekstach rzeczy nieoczywistych i potrafisz je opisać. Piękne to 💙
Olga Bartnik
24 lutego, 2021Dzięki, Moniko 🙂 szukam i czasem znajduję 😉