Jeszcze kilka kroków szarym asfaltem, za nim parę kolejnych poboczem drogi, wysypanym grafitowym, kanciastym gruzem i jestem na leśnej ścieżce. Mijam granicę, w której zieleń wyłania się naraz jak zawieszona w powietrzu mięsista zasłona. Drzewa, krzewy, kwiaty, trawy wyrastają pod stopami, wiszą kiśćmi nad głową udając niebo, wchłaniają mnie w siebie. Zwalniam tempo, pragnę poczuć każdy ...