Jak co rano, Zofia obudziła się za pięć minut siódma, tuż przed dzwonkiem budzika. Słońce wpadało przez okno złocistymi promieniami i rozświetlało sypialnię. Aż chce się żyć - pomyślała i raźnym ruchem odrzuciła połę kołdry. Po szybkiej toalecie, której najdłuższą część stanowiło układanie jasnych pasm w misternego boba tuż za ucho, ubrała się w ulubiony ...