Na rogu
Czekam na ciebie na rogu ulicy
spowita niewidzialnym płaszczem tajemnicy
jak żul godzinami bujając się stoję
żebrzę o grosz uwagi, już nawet nie twojej.
Usta pociągnięte karminowym złotem
może mnie dostrzeżesz podbiegniesz z furkotem
skrzydeł swoich lśniących, układnie złożonych
w cudze wargi zapatrzonych.
Wydarta jak kartka blada ulubionej książki
łopoczę na wietrze, brakuje mi wstążki
by chwycić i na powrót wkleić – tylko dwie strony
znam każdy wers, słowo – mijasz mnie znudzony.
Stoję, czekam, a tu snują się przechodnie
pokoje mam otwarte, fotele wygodne
w półuśmiechy twarze bywalców wyginam
i na rany otwarte plastry odcinam
Oni na nic już nie czekają, rany liżą, biedą
wieje z ich oczu, nieme usta wiedzą
jak okrutnie dusza znękana czeka
aż się z ciałem pojedna swojego człowieka
Rubbestadneset, 21.09.2020
***
To jeden z tych ulotnych, co przyszły jak podmuch wiatru, z serii: Co masz w duszy, że się kruszy?
Tu znajdziesz inne moje wiersze:
Tango, Wrażliwość mężczyzny, Ubiorę się, Na co ci, Kobieta, A o czym myślałeś, Dla Marysi, Piec, Kamień, Kamień II, Sukienka, Alkowa, Trzmiel, Ty, #1082, Czarne dziury, W ogrodzie, Przyjdź, Punkt, Punkt styczny, Jutrznia, (Po)wietrze, Schody, Schody II, Cywilizacja.
Wszystkie prawa zastrzeżone
4 Odpowiedzi
Anna Stranc
23 września, 2020Czasem mi się wydaje, że piekło naszym czekaniem wybrukowane. Stoimy jak Twój podmiot liryczny na rogu i czekamy.
Coś byśmy chcieli zrobić, ale nie wiemy co. Pozostaje czekanie jak podskórne swędzenie, którego nie da się podrapać.
Olga
23 września, 2020Aniu, Nie da się, to prawda. Pytanie: na co się czeka… Olga
Sotyris
24 września, 2020czekam bo czekaniem jednym jest życie
czekam na narodziny
czekam na dorastanie
czekam na pierwszą miłość
czekam na
czekam
rano kiedy otwieram oczy
czekam
może się doczekam
Olga Bartnik
28 września, 2020Miejmy nadzieję…
Piękny wiersz, dziękuję, Sotyris 🙂
Olga