
Jesteś piękna. Gładzisz niewidoczne załamania na atłasowej czarnej sukni. Zatrzymujesz dłonie dłużej na biodrach… nigdy nie były takie smukłe, nawet przed pierwszym dzieckiem. Obejmujesz wzrokiem sprężystą sylwetkę jak z katalogu mody. Wiesz ile godzin wytężonej pracy na siłowni kosztowało cię dojście do formy i rozpiera cię duma. Poprawiasz finezyjnie ułożoną fryzurę, podkreśloną czarnym piórem – krzyk mody na ostatnich targach fryzjerskich, jak powiedziano ci w salonie. Mrużysz oczy, które mocno podkreślone i schowane za ażurową maską, lśnią kuszącym blaskiem. Unosisz do góry brodę. Zaakceptowane – przeszłaś kontrolę najsurowszego cenzora. Zaraz wyjdziesz z sypialni, w przelocie między salonem a drzwiami wyjściowymi złowisz spojrzenie swojego męża. Zobaczysz w jego oczach podziw i pożądanie, które jak iskra rozpali twój dzisiejszy nastrój. Jest tylko jedna taka noc w roku – myślisz – a ja jestem Królową nocy!
Wychodzisz i rzeczywiście spotykasz się z nim spojrzeniem. On – lekko zdziwiony, może oszołomiony twoją wyjściową kreacją. Przemknęło mu przez głowę, że dawno cię takiej nie widział, ostatnio może jak szliście na ślub znajomych ze studiów. Nie pamięta… Ucieszył się, bo może napatrzeć się do woli na to twoje piękno na eksport.
– Jak wyglądam? – pytasz lekko, nie patrząc mu w oczy – Myślisz, że nie przesadziłam z makijażem? A sukienka jak? Wiesz, to ta z zeszłego roku, kupiona w przecenie, super okazja, prawda? – Na poły nieśmiało, na poły bezczelnie pytasz, lecz nie słuchasz już odpowiedzi. A on patrzy, uśmiecha się i marzy o tym, że tej nocy uszczknie okruch twojej obecności.
– Wyglądasz pięknie – mówi czule podchodząc do ciebie, a ty już wymykasz się z niezamkniętych ramion, bo czas jechać i rozpromienić świat swoim blaskiem. Narzucasz w przecenie zakupione futrzane, lśniącoczarne bolerko i lakierowaną kopertówkę, odgarniasz niesforny kosmyk z czoła, chwytasz za klamkę zanim on zdąży i z rozmachem otwierasz drzwi blokowego mieszkanka, które zapomniało już jak to jest być gniazdkiem miłości.
Wchodzisz w świat zewnętrzny, który czeka tylko na ciebie. Mówią ci o tym roześmiany taksówkarz w zdezelowanym volvo, który wydaje ci się woźnicą srebrnej karocy, pozorowani kamerdynerzy w nielśniąco białych rękawiczkach witający gości zajazdu „Rzym” na cztery godziny przed północą oraz krąg znajomych otaczający cię już przy wejściu. Olbrzymi zegar odlicza czas, musujące wino szumi w głowie, bliższe koleżanki łechczą wiecznie głodne ego, wypytując w czym tkwi tajemnica twojego piękna, a dalsze trzymają swoich małżonków z daleka od ciebie. W tańcu czujesz się jak syrena w oceanie, zmieniasz partnerów jak rękawiczki, klasyfikując ich umiejętności na parkiecie. Już nie dziwi cię, że mąż woli wieźć nudne, zakrapiane rozmowy z zupełnie nieciekawymi Jolą i Witkiem. Tak jest co roku. Czasem tylko odwróci się w stronę parkietu i z pewną nostalgią w oku przytaknie przypadkowemu rozmówcy, który wpada w zachwyt na widok jego zjawiskowej małżonki. W środku usycha z pragnienia, którego nie zaspokoi nawet zmrożony na lód „Polonaise”.
Przednia zabawa – myślisz, poprawiając w kameralnej toalecie karminowy odcień pomadki i czarną koronkową maskę. Ogarnia cię szczęście, że lśnisz w towarzystwie zmysłowym blaskiem oraz duma, że znów wyznaczasz trendy świętowania wśród znajomych. „Piękna, urzekająca, pociągająca” – feeria pochwał brzmi w twojej głowie z taką mocą jak niechybne wybuchy fajerwerków.
Wracasz na salę, gdzie zaczęło się już huczne, sylwestrowe odliczanie do północy. W pośpiechu szukasz wzrokiem męża – nie ma go przy stoliku, ani z największymi nudziarzami, z którymi przedyskutował cały niemal wieczór, a którzy stoją wpatrzeni w siebie, jakby ludzi i świata na około nich nie było. Zła i rozżalona wchodzisz w tłum imprezowych znajomych. Tyle wysiłku włożyłam w przygotowania do wspólnego świętowania, a jego nigdy przy mnie nie ma, gdy go potrzebuję – wyrzucasz z siebie w myślach. Jakiś typ, przedzierając się do swoich bliskich, ociera się o Twoje na wpół odkryte plecy. Sztywniejesz z obrzydzenia, myśli panicznie biegną za jedynym bliskim ci tu człowiekiem. Rozglądasz się i dostrzegasz otwarte okno balkonowe. Instynktownie ruszasz w jego kierunku. Przyda się haust świeżego powietrza – myślisz. Balkon okazuje się przestronną, dyskretnie oświetloną przestrzenią w innym świecie. Odgłosy wiwatów i noworocznych życzeń ledwie tu docierają przez filtr mięsistych, ciężkich zasłon. To im się udało – myślisz o gospodarzach zajazdu – zakątek spokoju. – Przymykasz oczy, odchylasz głowę w tył, zanurzając się w chwili ciszy.
– Szczęśliwego nowego roku, Kochana – dociera do ciebie zza pleców głęboki, spokojny głos. Nieznacznie obracasz głowę, odarta z całej nonszalancji tej nocy i w sekundzie dociera do ciebie ironia sytuacji.
Młodość spędzamy szukając miłości – oczu, które patrzą na siebie tak, jak żadne inne. Gdy ją znajdziemy, umościmy się w niej, zadomowimy, układamy ją wygodnie na dnie przepastnej szafy po to, by nigdy nam nie zaginęła. Suszymy ją jak wianuszek kwiatów z łąk naszego dzieciństwa. I ona umiera, powoli, niepostrzeżenie. Każdego dnia blednie, wiotczeje, kurczy się, by po latach odnaleźć ją w nikłym zapachu kilku szarych okruchów między prześcieradłami. Nawet nie czujemy jak bardzo umarli jesteśmy bez niej. Pozornie żyjemy – oddychamy, jemy, pijemy i od czasu do czasu szukamy punktów cierpienia i ekscytacji by poczuć wreszcie smak utraconego życia.
– Szczęśliwego nowego roku, Janku – odpowiadasz, znajdując w sobie odwagę, by patrzeć mu prosto w oczy. Ta krótka chwila przypomina ci jaka jest różnica między byciem „Królową jednej nocy” a „Królową każdej chwili swojego życia”.
Rubbestadneset, 31.12.2019
Tu znajdziesz ścieżki do moich wybranych miniatur: Toast, Marzenie o zapachu arbuza, Haust ciszy, Spotkanie w parku, Pustka, Szum chabrów, Królowa życia i opowiadań: Zimowa opowieść 2019.
Wszystkie prawa zastrzeżone
Anna Stranc
31 grudnia, 2019Piękne, królowa nocy i królowa każdej chwili. Obyś zawsze w oczach ukochanego była tą ostatnią 🙂
Olga Bartnik
1 stycznia, 2020Dziękuję Anna, najlepsze życzenia – uważność na człowieka tuż obok nas. Pomyślności w nowym roku i do spisania. Uściski, Olga
Jadzia
31 grudnia, 2019Dziékujé, ze przypomnialas mi jaka krolowa powinnam byc😘😘😘
Olga Bartnik
1 stycznia, 2020Dzięki Jadzia, moc uścisków w nowym roku. Olga
Janusz
1 stycznia, 2020Jak zwykle pięknie poskładane frazy, ciepła narracja, kultura słowa… Bardzo wciągająca, akwarelkowa impresja-opowiadanie, w klimacie „Scenek z życia małżeńskiego” Bergmana. I być może w tym udanym, krótkim utworku chowa się podpowiedź do kontynuowania miniaturek na podobieństwo tegoż topowego cyklu, Olgo? Bardzo byłbym ciekaw naszyjnika z nanizanych koralików – kolejnych epizodów Królowej życia…
Olga Bartnik
1 stycznia, 2020Pięknie dziękuję Januszu, one same przychodzą… i potrzebują tylko czasu do przełożenia na papier. Dziękuję również za przypomnienie bergmanowego cyklu, który oglądałam wieki temu. Wszelkiej pomyślności w nowym roku, Olga
Katarzyna Katisha Winters
1 stycznia, 2020Przejrzałam się w tej pięknie napisanej opowiastce, jak w lustrze. Ujrzałam w niej siebie, sprzed wielu lat, gdy byłam młodą dziewczyną, nie mającą jeszcze trzydziestki. Jednak wtedy pozostałam na długie lata „królową śniegu”. Z emocjami zamrożonymi chorobą alkoholową mojego nieżyjącego już, pierwszego męża…
Dziękuję, Olgo, za ten tekst. Po chwilowej podróży w przeszłość wróciłam do tu i teraz. Do szczęścia, które mam.
Olga Bartnik
1 stycznia, 2020Kasiu, bardzo Ci dziękuję za ten piękny, osobisty komentarz. Jak to dobrze wrócić do szczęścia, które jest teraz.
Mam wielkie zrozumienie i czułość dla ludzkich wad, nikt z nas nie jest od nich wolny, ponieważ moim zdaniem one nie tylko pokazują miejsca zranień, ale również naszego potencjału rozwoju. Pięknie się kłaniam i ściskam Cię mocno, Olga
Magdalena
9 stycznia, 2020Piękne, nastrojowe, prawdziwie…
Olga Bartnik
9 stycznia, 2020Bardzo dziękuję za komentarz Magdalena i zapraszam serdecznie, Olga